…wejdę jeszcze?
Poezja ruchu na parkiecie
Piękno, które dostrzegam w rzucie hakiem Kareema Abdula-Jabbara, rzut z wyskoku po zatrzymaniu Kobego Bryanta, gdy ważą się losy meczu. Dwadzieścia tysięcy ludzi w hali modli się o to samo, niczym jakaś wielka grupa medytacyjna. Ten moment, gdy szaleńczy bieg do kosza zdaje się trwać wieczność, podobnie jak solówka Jimiego Hendrixa lub chwila olśnienia stuletniego himalajskiego mnicha żyjącego na odludziu – te wszystkie momenty, które są chwilowymi przypływami szczęścia. Przy całym okrucieństwie tego świata, przemocy i uprzedzeniach, koszykówka jest tym, co zawsze podnosi mnie na duchu. Nie ma nic pewniejszego na tej planecie niż tablica wyników. Miewałem w życiu lepsze lub gorsze chwile, ale poezja ruchu na parkiecie koszykarskim nigdy mnie nie zawiodła, nawet w najpodlejszych czasach.
Michael Balzary – Flea. Acid for the Children.
W Sieradzu nie było czasu ani baterii na zabawę w portreciki – urobek niewielki… Z czasem coś powrzucam. Może.
Jakoś nigdy o tym nie myślałem w tym kontekście, ale… czas płynie przecież dla wszystkich i czas się oswoić widokiem Bąbla na seniorskiej ławce – i na parkiecie. Pokaż im, kruszynko!
Najnowsze komentarze