Z jednej strony pełen szacun: gość zaczął od absolutnego zera, naprawdę był pucybutem, jako dzieciak mieszkał u ciotki prowadzącej „wesoły domek” i naganiał jej klientów. Tańczył i śpiewał na ulicy za garść drobniaków, wylądował w więzieniu za kradzieże i włamania. Kiedy pojawiła się szansa na śpiewanie w The Gospel Starlighters, chwycił się jej – i już nie puścił. Czytaj dalej „Mr. Dynamite: The Rise of James Brown”
Najnowsze komentarze