Czy to tylko „kaczka dziennikarska”, czy naprawdę tak ukarano burmistrza Wołomina? Czytaj dalej „Burmistrz pod pręgierzem”
Szczęście w nieszczęściu
Kurjer Warszawski
R.56, nr 39 (19 lutego 1876)
Makabryczna historia… Czytaj dalej „Szczęście w nieszczęściu”
Grzybek. Pamiętamy!
Co jakiś czas zabieram się za porządki w analogowych odbitkach, ale zaraz ręce mi opadają i daję sobie spokój. Zostaję z kilkoma fotkami na których jest coś więcej, niż zamierzałem pokazać kilkanaście, a czasem i ponad dwadzieścia lat temu, kiedy naciskałem spust migawki. Na tych na przykład jest „grzybek”, choć bohaterem miał być drewniany dom na pierwszym planie… Czytaj dalej „Grzybek. Pamiętamy!”
Bez większych zmian
Widziano rządy despotyczne posługujące się tą zasłoną religii w przekonaniu, że była ona najmocniejszą podporą ich władzy; wówczas to wyposażono w sposób możliwie najbogatszy księży kosztem nędzy ludów. Przyznano im najbardziej oburzające przywileje łącznie z zasiadaniem przy tronie. Słowem, do tego stopnia rozmnożono łaski, dobra i bogactwa duchowieństwa, że połowa narodu z tego powodu cierpi i jęczy w nędzy, podczas gdy oni nic nie robiąc opływają we wszystko.
Tadeusz Kościuszko
list do Adama Czartoryskiego
1814
Chemiczny celebrytyzm z lat 30.
Przyznaję: Jeszcze jedno życie Alicji Dorabialskiej przekartkowałem jedynie w poszukiwaniu wołomińskich akcentów, bo jej kariera naukowa jakoś mnie szczególnie nie zainteresowała, choć wiedziałem o paryskich studiach pod kierunkiem Marii Skłodowskiej-Curie i o tym, że była pierwszą kobietą-profesorem Politechniki Lwowskiej. Nie wiedziałem tylko, że w latach 30. był to temat prasowych wzmianek. Czytaj dalej „Chemiczny celebrytyzm z lat 30.”
Gazeta Kaliska
pismo codzienne, polityczne, społeczne i ekonomiczne
R.33, nr 269 (19 listopada 1925)
Czy to ten sam Zarębski, który w 1933 miał grubsze nieprzyjemności w związku z bankowymi przekrętami?
Glinki, rok 1936
Taki drobiażdżek wpadł mi w ręce… Co za złośliwy Tolek i jaka Dorka – nie mam pojęcia, ale jakiś Cukierman był właścicielem domu przy Orwida. Czyżby sam wywoływał zdjęcia, skoro jest podpisany na froncie odbitki? Zawowodo, w zakładzie, czy tylko we własnej łazience? No i co to za płot na zdjęciu? Czytaj dalej „Glinki, rok 1936”
Jak małpy
Czyż nie byłoby lepiej zacząć od przemawiania ludziom do rozsądku, uświadamiając im, że w ich prawdziwym interesie leży raczej, by postępowali prawie i sprawiedliwe, byli dobrymi ojcami, dobrymi synami, kochającymi Ojczyznę i przestrzegającymi prawa niż szkodzili sobie i oszukiwali się nawzajem, tracąc spokój ducha w nieustannej krzątaninie dla pokrzyżowania planów zasadzek i podstępów ze strony innych ludzi; jeśli do takiego wychowania dodacie dobre prawo, które karząc za przestępstwa jednocześnie przeciwdziała szerzeniu się przywar; jeśli ponadto sami będziecie dawać przykład cnoty w każdych okolicznościach, bądźcie pewni, że Lud pójdzie za wami, gdyż ludzie są w sposób naturalny naśladowcami jak małpy.
Tadeusz Kościuszko
list do Adama Czartoryskiego
1814
Basen jak nowy
Podobno tylko Herod nigdy nie był młody. W jednym filmie tak mówili… Basen przy Broniewskiego, jak się okazuje, był swego czasu nowy i lśniący, dopiero parę lat temu stał się „starym basenem” i galerią sztuki ulicznej. Dziś zarówno czasy jego świetności, jak i upadku są już tylko wspomnieniem… Czytaj dalej „Basen jak nowy”
The Dom. Nowojorska bohema na polskim Lower East Side
Choć głównym bohaterem tego reportażu wydaje się być Stanley Tolkin, przedsiębiorczy polonus z Nowego Jorku, to poszukiwanie ludzi, którzy go pamiętają, jest tylko pretekstem do poszukiwań i porządkowania wspomnień. Jan Błaszczak poświęcił mnóstwo czasu na podróże i rozmowy z pracownikami prowadzonych przez Tolkina klubów, jego klientami, bliższymi i dalszymi znajomymi. Czytaj dalej „The Dom. Nowojorska bohema na polskim Lower East Side”
Całkiem inna hala
Bez trybun, za to z balkonem do końca i słynnymi luksferami oraz nieszczelnymi drzwiami, sufit jeszcze bez świetlika i niski. W tle trenują koszykarki, więc pewnie po 1978 roku. Nad koszem coś jakby logo olimpiady w Moskwie, wiec i po 1980. Więcej nie jestem w stanie się domyślić, a o rozpoznaniu krawaciarzy z pierwszego planu nawet nie ma mowy.

Najnowsze komentarze