Czytałem kiedyś, że bohaterowie japońskich komiksów dorastają razem z czytelnikami: zaczynają jako idole kilkulatków, ale z czasem ich wygląd, język i przygody ewoluują, aby byli wciąż interesujący dla tych samych czytelników. Jednym to się udaje i utrzymują się na rynku całymi latami, przechodząc razem z fanami od piaskownicy przez kolejne szczeble edukacji aż do dorosłego życia, inni są porzucani – czytelnicy przestają się po prostu z nimi utożsamiać. Nigdy wprawdzie nie postrzegałem siebie jako megainteligentnego olbrzyma, ale jakieś dwadzieścia razy zapłaciłem za kolejną przygodę Jacka Reachera i nie żałowałem – aż do Nocnej rundy. Czytaj dalej „Nocna runda”
Asfaltowy blues
Na Waldemara Gaińskiego wpadłem przypadkiem – na kilka jego wierszy natknąłem się jeszcze w szkole średniej, kiedy ambinie męczyłem wydaną w 1987 roku antologię Poeta jest jak dziecko. Nie będę ściemniał – pewnie wczytałem się uważniej w te kilka wierszy głównie dlatego, że krótka notka o autorze zaczynała się od słów „Urodził się 16 VIII 1952 r. w Wołominie”. Czytaj dalej „Asfaltowy blues”
Zniewolony
Audiobookowy abonament ma zapewne sporo zalet, ale i wad kilka się znajdzie… Gdybym miał zapłacić za tę książkę, to pewnie wcześniej bym sobie o niej troszkę poczytał i… zrezygnował. 150 lat temu pisało się innym językiem i dziś ciężko się brnie przez taki historie. Ich tempo narracji, długość zdań, szyk wyrazów, gładko uczesane dialogi i oględne opisy scen nieprzystojnych lub brutalnych mieszają w głowie dzisiejszego czytelnika, przez co mało komu udaje się dotrwać do końca. Ja wiedziałem tylko, ze na podstawie tej historii powstał znakomity ponoć film – więc sięgnąłem. Czytaj dalej „Zniewolony”
Wszyscy chcą być cudni
Każdy chce zadać zło, czyli być szubrawcem i okrutnikiem, pozostając jednak szlachetnym i wspaniałym. Po prostu cudnym! Wszyscy chcą być cudni. I to stale. Im gorsi, tym cudniejsi. To niemożliwe prawie i właśnie dlatego wszyscy mają na to taki apetyt. Mało klientowi sieroty, wdowy wyobracać — on chce czynić to w łunie własnej prawości.
Stanisław Lem
Kongres futurologiczny
Najnowsze komentarze