Pif-paf dla spóźnialskich. Ludzkości nieco mniej, ciśnienie też niewielkie więc i atmosfera zakulisowa całkiem luźna. Czytaj dalej „Pif-paf poza sceną”
A może spróbujmy inaczej…
Czy termin premiery to przekleństwo, czy raczej błogosławieństwo? Ile jeszcze znaczeń i podtekstów można by odkryć w scenariuszu, gdyby był na to czas? Czy widzowie by je wszystkie wyłapali? Czy kiedykolwiek nadchodzi moment, w którym wszyscy aktorzy czują się gotowi? Ile musi minąć czasu, żeby znudzić się materiałem? Po ilu powtórzeniach wpada się w rutynę? Czy rola zmienia aktora i czy da się całkiem „wyjść z roli”?
Łażę, lustro kłapie, różne pytania łażą mi po głowie… Czytaj dalej „A może spróbujmy inaczej…”
Progres
W sporcie trudniej mi dostrzec rozwój zawodniczek – po włożeniu ciężkiej pracy na treningach jego skalę można ocenić dopiero na meczu, w „warunkach bojowych”. W teatrze widać go na każdym kroku podczas próby, przy każdej niemal powtórce sceny. Czasem wchodzenie w rolę to proces spokojny i równomierny, a czasem – gwałtowny: nagle wszystko wskakuje na swoje miejsce, tekst ze scenariusza staje się własną wypowiedzią, ruchem i mimiką na scenie kierują prawdziwe emocje bohatera. Czy to właśnie jest ta osławiona „magia teatru”? Czytaj dalej „Progres”
Najnowsze komentarze