W sporcie trudniej mi dostrzec rozwój zawodniczek – po włożeniu ciężkiej pracy na treningach jego skalę można ocenić dopiero na meczu, w „warunkach bojowych”. W teatrze widać go na każdym kroku podczas próby, przy każdej niemal powtórce sceny. Czasem wchodzenie w rolę to proces spokojny i równomierny, a czasem – gwałtowny: nagle wszystko wskakuje na swoje miejsce, tekst ze scenariusza staje się własną wypowiedzią, ruchem i mimiką na scenie kierują prawdziwe emocje bohatera. Czy to właśnie jest ta osławiona „magia teatru”?
Progres

Dodaj komentarz logując się przez FB lub Twetter