Im. F. Paplińskiego

Głupi to i z pustego pudełka się ucieszy… Teraz tylko muszę zrobić małe dochodzenie – kiedy Huta Szkła im. Feliksa Paplińskiego mieściła się na ulicy Feliksa Paplińskiego? To znaczy – huta to była od dawna, a ulica będzie jeszcze długo, tylko patroni się zmieniają. Próbuję po prostu dociec, z którego roku jest to opakowanie. Czytaj dalej „Im. F. Paplińskiego”

Całkiem inna hala

Bez trybun, za to z balkonem do końca i słynnymi luksferami oraz nieszczelnymi drzwiami, sufit jeszcze bez świetlika i niski. W tle trenują koszykarki, więc pewnie po 1978 roku. Nad koszem coś jakby logo olimpiady w Moskwie, wiec i po 1980. Więcej nie jestem w stanie się domyślić, a o rozpoznaniu krawaciarzy z pierwszego planu nawet nie ma mowy.

Gwoździe z odzysku

Sztandary dodawały zapewne powagi i splendoru różnym cechom rzeźników czy golibrodów, kopiącym na łące pod lasem piłkę sportowcom i jednostkom OSP. Przy okazji fundowania takiego sztandaru oficjele, fundatorzy czy inni honorowi goście mieli okazję wbić w drzewce pamiątkowy gwóźdź. Wpadły mi właśnie w łapki takie rarytasy, ale przy okazji pojawiło się masę pytań: jak te gwoździe trafiły na bazar na warszawskiej Olimpii? Czy ktoś je wydłubał z drzewca sztandaru, który wciąż gdzieś wisi, czy może udało się uratować wyłącznie gwoździe? Z którego roku moga pochodzić te „artefakty”? Wreszcie – z czyjego sztandaru je wyjęto? Czytaj dalej „Gwoździe z odzysku”

Szpital

Obiekt powstał bodaj w 1975 roku, więc pocztówka musi być nieco świeższa, ale daty ze stempla nie udało mi się odczytać. Znaczek polskim drzeworytem ludowym przedstawiającym rybaka wydano w 1974 roku, więc fotka zapewne powstała jeszcze w latach siedemdziesiątych. Autorów jest aż dwóch: Johann i Zborski, ale zdjęcie tylko jedno… Dlaczego? No i sam kadr, wybór obiektu, otoczenie! Nie twierdzę, że dziś wygląda to lepiej, ale gości z pewnością ktoś tu wysłał z tekstem: Dziś na rozkładzie Wołomin. Znajdźcie tam coś – tylko nie krowy na polu i dziurawe ulice! Nie wracać mi bez zdjęć!

No i pojechali…  Czytaj dalej „Szpital”

Dożynki ’85

Wiadomo kiedy – rok 1985, pewnie wrzesień. Nie bardzo wiadomo gdzie, ale… obstawiam Zagościniec. Po minach oficjeli wnoszę, że nie były to dla nich dobre czasy i że „sojusz robotniczo-chłopski” był w kiepskiej kondycji, a oni z wysokości sceny z niepokojem patrzą w przyszłość. Uczestnicy też lekko zagubieni, a może po prostu plony były liche i powodów do radości nie ma zbyt wiele?  Czytaj dalej „Dożynki ’85”

Proporczyk „na bogato”

Nie mam pojęcia, co to za twór: Powiatowy Komitet Kultury Fizycznej i Turystyki w Wołominie. Nie wiem nawet, który to rok – nie jest to raczej rzecz z czasów po 1999, a więc pochodzi ze „starego” powiatu wołomińskiego, pomiędzy 1952 a 1975. Estetycznie to raczej lata 70., staranne wykonanie, technika i materiały nietypowe: coś jak atłas, czerwonawe elementy wykonane techniką podobną do flock, przyjemnie mechate, pozostałe – chyba sitodruk, a może jakaś metoda nanoszenia barwnika na gorąco? Czeka mnie małe dochodzenie… Czytaj dalej „Proporczyk „na bogato””

Ciężko mi określić, który to rok: symbol na pocztówce wskazuje 1962, stempelek na jednej (bo mam dwie) 1962, a na drugiej – 1964. Pięćdziesiąt lat już w każdym razie minęło, a to miejsce nie zmienia się prawie wcale. Fakt, na fotce wygląda dziwnie, bo… nie ma samochodów. Dziś nie ma szans na takie zdjęcie!

Do dna!

Nie pamiętam już smaku takich rarytasów z podstawówki… Jeśli etykiety nie kłamią, to na dzisiejszym rynku napoje tego typu długo by się nie utrzymały: cukru tyle, co kot napłakał, brak „witamin z grupy E”, design mocno hipsterski, termin przydatności żałośnie krótki. Może dlatego Wołomin miał kilku producentów takich boskich nektarów? Ciekawe są też nazwiska przedsiębiorców – znane w mieście do dziś. Czytaj dalej „Do dna!”

Łubu dubu, łubu dubu…

Gdy pewnego jesiennego rana przekraczałem bramę Zakładów Stolarki Budowlanej w Wołominie, wyrwało mi się z ust: jak tu ładnie.

Nie ma tu wprawdzie wspaniałych pawilonów ani rozległych widoków. Jest jednak bardzo czysto, porządnie i estetycznie. Okazuje się, że obejście fabryczne można urządzić ze smakiem. Każdy wolny skrawek ziemi obsiano trawą. Wzdłuż trawników ciągną się gazony barwnych kwiatów. W drewnianych kubłach stoją egzotyczne kaktusy. Alejki wysadzono topolami i jarzębiną, są nawet drzewka owocowe. Czytaj dalej „Łubu dubu, łubu dubu…”

Create a website or blog at WordPress.com Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑