Niech już będzie poniedziałek

Nie, nie spieszy mi się jakoś szczególnie do wyników wyborów – będą, jakie będą. Po prostu już dziś hala OSiR-u stała się lokalem wyborczym, odwołano dzisiejsze treningi, sobotnie i niedzielne mecze, a ja wciąż nie mam nowego aparatu… Po tygodniu oczekiwania w końcu się upomniałem i okazało się, że nie mają na składzie takiego sprytnego dekielka, który sobie przy okazji zamówiłem, więc wyślą mi wszystko najwcześniej w czwartek. Ekstra. Czytaj dalej „Niech już będzie poniedziałek”

Co za dużo…

Branża poligraficzna ma żniwa – ulotki, plakaty, foldery, gadżety. Ja tam im nie żałuję, ale… ciekaw jestem, czy to działa? Oglądając codziennie takie obrazki, jak ten powyżej, mam poważne wątpliwości. Ja już nawet nie czytam podpisów, nie rejestruję komitetów, nie wnikam w hasła. Albo znam typa i mam swoje zdanie, albo nie znam – i wiem, że plakatem mnie nie przekona. Ale może komuś to pomoże w wyborze?

Wszyscy chcą dobrze

Ba! Niektórzy chcą dobrze już od kilku lat, a nawet od kilku kadencji. Rzadko im się to udaje, bo a to ich ktoś się zmówił i ich wiecznie przegłosowuje, a to marszałek nie chce współpracować, albo znowu głupi mieszkańcy nie chcą RIPOK-u albo parku na peryferiach. Nikt ich nie rozumie, biedaków, a dodatkowo jeszcze wzbudzają niezrozumiałą agresję, która na szczęście skupia się na plakatach i banerach. Czytaj dalej „Wszyscy chcą dobrze”

„Markieting” – tym razem polityczny

Od kilku dni robię wszystko, żeby nie widzieć przydrutowanych do słupów i latarń efektów pracy fachowców od photoshopa. Nie jeżdżę samochodem, na rower zrobiło się jakoś za zimno, więc nie ograniczają mi szczególnie widoczności na drodze, choć ostatnio przypaskudziłem czołem o wizerunek jakiegoś typa w kupionym na kredyt garniturze. „Trzeba było uważać” – jak mawiał Henryk Kwinto. Czytaj dalej „„Markieting” – tym razem polityczny”

Co by tu jeszcze…?

Dzisiejszego Młynarskiego komentującego bieżące sprawy, jako żywo, nie trawię. No nie i już. Może jak posiwieję, to przyznam mu rację, ale póki co – bez szans. Ale kiedy się posłucha kawałków sprzed lat trzydziestu, kiedy to byliśmy (ja – dzisiejszy i on – ówczesny) w podobnym wieku, to nie sposób odmówić mu lekkości pióra, poczucia humoru, spostrzegawczości. Talentu po prostu… Jakoś tak mi się przypomniało parę kawałków w kontekście samorządu, nadchodzących wyborów i tym podobnych tematów.


Czytaj dalej „Co by tu jeszcze…?”

Pleonazm

Gdy w początku lat dziewięćdziesiątych ktoś w Polsce za bardzo się wychylał, zyskiwał popularność i rozgłos w jakiejś dziedzinie i mozolnie wypracowana równowaga sił zaczynała się chwiać, to podstawowa metoda uciszenia delikwenta była prosta: zerknąć w życiorys. Często okazywało się, że gość w latach siedemdziesiątych albo wcześniej był członkiem PZPR lub przynajmniej ZSMP, co zazwyczaj po 1989 roku wystarczało do skompromitowania w oczach szarego obywatela. Inna sprawa, że ów szary obywatel wcale nie był lepszy i na dnie szuflady sam chował legitymację, a czasem i kilka odznaczeń. W końcu ktoś tę naszą socjalistyczną ojczyznę budował… Czytaj dalej „Pleonazm”

Gra o tron

Czasem wydaje mi się że są ludzie, którzy znają przepis na sukces w sprawach zawodowych, zwłaszcza w branży kulturalno-rozrywkowej. Są muzycy, których każda płyta rozchodzi się w milionowych nakładach, aktorzy grający w filmach co najmniej przyzwoitych za nieprzyzwoicie wielkie pieniądze czy celebryci, którzy wprawdzie niczego do zabawy nie wnoszą, ale zawsze przyciągają uwagę mediów i widzów. Są też pisarze, którzy nie nadążają z pisaniem… Czytaj dalej „Gra o tron”

Wirtualny Wołomin

Należę do pokolenia, które miało okazję poznać w młodości smak wirtualnych przygód. Wprawdzie dość późno, bo dopiero w szkole średniej, ale jednak poznałem klasykę komputerowych gier z początku lat 90. – czasów, gdy nikt nie brał na poważnie prawa autorskiego nie tylko w dziedzinie programów i gier komputerowych, ale i muzyki czy filmu. Krótko mówiąc – piractwo nie istniało, przynajmniej formalnie. Czytaj dalej „Wirtualny Wołomin”

Jedna jaskółka wiosny niby nie czyni, więc nie ma się co podniecać, ale przypadkiem trafiłem na ciekawy link. Póki co – bieda, aż piszczy: strona została zarejestrowana bodaj trzy miesiące temu, pierwszy wpis pojawił się przedwczoraj.

Start kampanii?

Create a website or blog at WordPress.com Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑