Gra o tron

Czasem wydaje mi się że są ludzie, którzy znają przepis na sukces w sprawach zawodowych, zwłaszcza w branży kulturalno-rozrywkowej. Są muzycy, których każda płyta rozchodzi się w milionowych nakładach, aktorzy grający w filmach co najmniej przyzwoitych za nieprzyzwoicie wielkie pieniądze czy celebryci, którzy wprawdzie niczego do zabawy nie wnoszą, ale zawsze przyciągają uwagę mediów i widzów. Są też pisarze, którzy nie nadążają z pisaniem…

Zastanawiające jest, czy ich sukcesy wynikają z wrodzonego talentu, czy też może ze świetnej znajomości rynku, odbiorców i zimnego, biznesowego wyrachowania? Inaczej mówiąc – czy są jak politycy którzy mówią nam to, co chcemy usłyszeć, żeby zyskać nasz poklask i poparcie? Czy stoi za nimi sztab ludzi z nosami w laptopach, którzy wciąż analizują społeczne trendy i próbują się w nie wpasować, ciągle szukając tej najwyższej, najsilniejszej fali, na której możnaby przez dłuższy czas efektownie surfować? A może po prostu robią swoje i na wyżyny popularności wynosi ich masowe uznanie ich talentu? Prawda zapewne leży pośrodku, jak to ma we zwyczaju…

Na pewno na szczycie wielkiej fali popularności jest „Gra o tron” – serial telewizyjny na podstawie długiej (i jak dotąd nie skończonej) powieści fantasy autorstwa George’a R.R. Martina. Już czwarty sezon w siedmiu królestwach wielkie rody i ich poplecznicy orężem i podstępem walczą o piekielnie niewygodny Żelazny Tron i panowanie nad Siedmioma Królestwami. Krew leje się na ekranie obficie, nie brakuje golizny, pięknych kobiet i muskularnych brutali, rodzinnych dramatów, wykalkulowanych zdrad i dobrych uczynków, z których każdy będzie prędzej czy później ukarany. Martin stał się bohaterem niezliczonych żartów krążących po internecie – dotyczą głównie zaobserwowanej przez czytelników i widzów prawidłowości, że budzące ich sympatię postacie zazwyczaj źle kończą, najczęściej tracąc głowę lub przynajmniej rękę. Recepta na sukces wydaje się prosta – wśród kilkudziesięciu ważnych dla zawiłej fabuły postaci każdy znajdzie kogoś, z kim może się utożsamiać. Nawet jeśli nie, to z pewnością w ekranowych intrygach odnajdzie sytuacje, które spotkały go w życiu – to często wystarczy, żeby z wypiekami czekać na kolejny odcinek.

Wybory już niedługo – będziemy świadkami „gry o tron” na nieco mniejszą skalę, ale jej przebieg będzie zapewne podobny do serialowego. Kto zwycięży na ekranie? Tego zapewne nie wie na razie nawet sam autor, ale wiele wskazuje na to, że wygra karzeł…

W realnym życiu wolałbym, żeby był to ktoś wielki.

Dodaj komentarz logując się przez FB lub Twetter

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Create a website or blog at WordPress.com Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: