Pewnie gdyby nie brat, który zaczął bobrować w moich zabytkowych kartach do Magic: the Gathering, nigdy bym się nie dowiedział, że mam w zbiorach kartę wartą blisko 150 dolarów! Wiem – nie jest w stanie idealnym, ale nawet w stanie good chodzi za ponad $100. Mam teraz dodatkowy bodziec do uporządkowania i przejrzenia kolekcji, choć to zapewne robota na długie tygodnie. Czytaj dalej „Lion’s Eye Diamond”
Elementale z landfallem
Czarno-niebieska talia zombie dawała radę, czerwono-biało-czarna armia warriors wydawała się nieco przekombinowana i zamulona, zwłaszcza przez wielokolorowe karty, ale sprawdziła się w kilku potyczkach. Czerwona talia goblinów okraszona paroma chytrymi artefaktami miała być więc szybka i skuteczna, ale jej chyba nie wyszło… Dobrze sprawowali się biało-czarni ally z kilkoma przemyconymi czerwonymi niespodziankami, ale prawdziwą niespodziankę zrobiła talia, która przyśniła mi się kilka dni temu… Czytaj dalej „Elementale z landfallem”
Magicowa talia oparta na Human Warrior – przetestowana. Nowe lampy fotograficzne – użyte, bo ciężko to nazwać sprawdzeniem. Jedno i drugie wstępnie przemyślane, wnioski wyciągnięte, pomysły odnotowane… można spokojnie iść spać!
Tydzień walki z chaosem
Mam nadzieję, że to nie będą „syzyfowe prace”, a jedynie trzynasta prasa Herkulesa… Nadszedł czas, by zaprowadzić nieco porządku w pudłach z kartami do Magic: the Gathering. Nie dość, że jest ich dużo, to jeszcze są świetnie przetasowane i dopiero po godzinie żmudnego sortowania i selekcjonowania okazuje się, że wiele kart mam w kilkunastu egzemplarzach, choć przecież w talię można wkręcić najwyżej cztery. Czytaj dalej „Tydzień walki z chaosem”
Całkiem jak w życiu…
…a właściwie – jak w polityce. Nawet na poziomie samorządu… Jakaś dobrze ustawiona gnida (w M:tG dla niepoznaki określana jako Insect) niespodziewanie urasta do potęgi, nieoczekiwana współpraca pozornie niezwiązanych ze sobą sił skutkuje krwawym żniwem, poświęcone w imię wyższych celów kreatury wracają do gry dzięki ciemnym siłom. Ciężko się połapać w układach i wzajemnych relacjach, niełatwo zrozumieć reguły tej gry. Zanim więc brat stanie przeciw bratu, a stryj przeciw bratankowi, warto potrenować z wirtualnymi przeciwnikami w Magic Duels – przynajmniej nie ma obciachu. Czytaj dalej „Całkiem jak w życiu…”
Karciany wieczór
Rano SMS – przesyłka czeka na odbiór w paczkomacie. Yesssss! Serca z kamienia dotarły, będzie grane! Oczywiście to prezent, młoda cieszy się bardziej z kart do „gwinta”, ja – z DLC do Wiedźmina. Cały dzień w pracy gapiłem się na to pudełko, zrobiłem sobie klimacik muzyką ze Spotify, ale w końcu wieczór stanął pod znakiem Magic: the Gathering. Bywa…
Czytaj dalej „Karciany wieczór”
Magiczne zgromadzenie
Nie wiem, kiedy ostatnio grałem w Magic: the Gathering – piętnaście lat temu? Więcej? Pamiętam, że długo się opierałem przed angielskojęzyczną karcianką kolekcjonerską, bo to i drogo, i… po angielsku… Zaczęło się od Doom Troopera, pierwszej karcianki wydanej po polsku, ale szybko wylądowaliśmy w M:tG w niewielkim kręgu maniaków. Udało się nawet zorganizować mały, lokalny turniej, ale dość szybko odpuściłem i pudło z kartami przewracało się gdzieś po strychu. Czytaj dalej „Magiczne zgromadzenie”

Najnowsze komentarze