Jak to dobrze, że się nie zraziłem do krótkich form po Kociarzu! Wprawdzie zaniepokoiła mnie objętość tego tytułu, bo 160 stron dla Twardocha to zaledwie rozgrzewka, jego książek nie da się czytać w tramwaju, ale zaryzykowałem. Czytaj dalej „Jak nie zostałem poetą”
Gdzieś indziej
Przeszłość uważam raczej za będącą gdzieś indziej niż będącą kiedyś czy już minioną. Przeszłość wydaje mi się trwać wiecznie na wiecznym spektrum czasu. Niekiedy z tej przeszłości coś nam zostaje, znajduje się jakiś jej strzępek, pozostałość w miejscu zupełnie nieoczekiwanym.
Królestwo
Chociaż w medialnych zapowiedziach Królestwo miało być kontynuacją Króla, to nią po prostu nie jest. To w najlepszym przypadku uzupełnienie, suplement, dodatek osadzony w znanych czytelnikom realiach i wśród bohaterów, którzy wcześniej kręcili się gdzieś w drugim planie wydarzeń, ale teraz opowiadają swoje historie – i robią to dobrze, bo pisac przecież Twardoch potrafi jak mało kto. Czytaj dalej „Królestwo”
Król
Trudno napisać coś o tej wyjątkowej powieści Szczepana Twardocha i nie zepsuć innym przyjemności lektury – albo słuchania, bo mnie akurat w mroczny półświatek przedwojennej Warszawy wprowadził Maciej Stuhr. I muszę przyznać, że gdyby nie on, to bym pewnie po Króla nie sięgnął, bo Drach jakoś mi wybitnie nie podszedł i wydawało mi się, że prędko panu Szczepanowi szansy nie dam… Dałem – i bardzo się cieszę. Czytaj dalej „Król”
Morfina
To nie były łatwe dni, bo Morfina Twardocha nie jest lekturą przyjemną. Intrygujące okoliczności pierwszych dni niemieckiej okupacji Warszawy w 1939 roku każą oczekiwać czynów bohaterskich i chwalebnych, patriotycznych uniesień lub przynajmniej łez nad utraconą Ojczyzną, ale Konstanty Willemann jakoś nie garnie się do walki… Bohater opasłego tomiszcza jest raczej antybohaterem – narkomanem, dziwkarzem, łajdakiem i hulaką, choć dopiero co zrzucił polski mundur. Czytaj dalej „Morfina”
Morfina czeka
Jakoś nie mogłem się zabrać do lektury Twardocha, chyba odstraszyła mnie okładka Morfiny. Jakaś taka… niepokojąca? Nie miałem ochoty na takie literki wtedy, gdy ten tytuł był nagradzany. Potem miałem co czytać (zawsze mam), a jeszcze jedna taka, co to ma krew czerwoną i serce po lewej stronie powiedziała, że jemu mocno jakieś prawicowe czy tam katolickie środowiska mocno kibicują. Nie powinienem się sugerować kibicami, wiem – Friedrich Nietzsche też miał kiepskich, a głupi przecież nie był. Potem ktoś tam znowu, że on taki śląski strasznie – a ja o Śląsku nic nie wiem. Żałuję, że po prostu nie zacząłem czytać. Czytaj dalej „Morfina czeka”
Najnowsze komentarze