Jak nie zostałem poetą

Jak to dobrze, że się nie zraziłem do krótkich form po KociarzuWprawdzie zaniepokoiła mnie objętość tego tytułu, bo 160 stron dla Twardocha to zaledwie rozgrzewka, jego książek nie da się czytać w tramwaju, ale zaryzykowałem.

Niby na serio, ale przecież z dystansem i z przymrużeniem oka. Szczerze – ale nie o wszystkim i nie do końca. Cynicznie i lakonicznie. Choć wydaje się, że niektóre z tekstów to tylko „pańszczyzna” dla Pani, to w miarę czytania okazują się one elementem mozaiki tworzącej wielowymiarowy autoportret autora. Czy Szczepan Twardoch odsłania się w tym zbiorze felietonów? Tak, ale… tylko na tyle, na ile sam tego chce. Pokazuje swój korzystniejszy profil.

Jest tu trochę o Śląsku i genealogii, o szczenięcych latach i studiach, nieco o procesie twórczym i relacjach z czytelnikami. Kilka zdań o rodzinie, miłości, sportach walki i Spitsbergenie. Możemy pooglądać sobie autora z każdej strony, ale tylko z bardzo bliska i poskładać sobie te fragmenty w obraz całości, który jednym przypadnie do gustu, innym nie – podobnie jak jego twórczość.

Mnie wyszedł z tego całkiem zgrabny portrecik.

Dodaj komentarz logując się przez FB lub Twetter

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Create a website or blog at WordPress.com Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: