Gra o tron

Czasem wydaje mi się że są ludzie, którzy znają przepis na sukces w sprawach zawodowych, zwłaszcza w branży kulturalno-rozrywkowej. Są muzycy, których każda płyta rozchodzi się w milionowych nakładach, aktorzy grający w filmach co najmniej przyzwoitych za nieprzyzwoicie wielkie pieniądze czy celebryci, którzy wprawdzie niczego do zabawy nie wnoszą, ale zawsze przyciągają uwagę mediów i widzów. Są też pisarze, którzy nie nadążają z pisaniem… Czytaj dalej „Gra o tron”

Jakby powiało zdrowo…

Niespełna rok temu stałem oniemiały na środku hali sportowej w Żyrardowie i próbowałem jednocześnie filmować i fotografować szaleństwo, które ogarnęło kibiców, zawodniczki i trenerów koszykarskiego teamu dziewcząt z Wołomina. Obie ręce miałem zajęte a kibic z Gdyni, która wracała do domu ze srebrnym medalem Mistrzostw Polski pomimo moich próśb jakoś nie chciał mnie uszczypnąć i odszedł naburmuszony. Choć wierzyłem w te dziewczyny, to nie mogłem uwierzyć w to, co się stało: potwierdziły, że w roku 2013 nie było od nich lepszych. Wygrały z kontuzjami, zmęczeniem, nerwami, z rywalkami. Czułem, że jestem maleńką cząstką tego zespołu, jednym z setek zaciśniętych kciuków. Czytaj dalej „Jakby powiało zdrowo…”

Ból oczu

Potrzebowałem tego odcisku na pięcie, który nie pozwolił mi szybko dotrzeć na umówione spotkanie. Musiałem wyjść odpowiednio wcześniej i dużo wolniej niż zwykle wlec się przez pół miasta… Pomogła mi też pochmurna pogoda – nie cieszyłem się jak półgłówek z błękitnego nieba i ciepła, nie oślepiało mnie kwietniowe słońce. Zobaczyłem to, czego wcześniej widzieć nie chciałem – a właściwie widziałem, ale nie chciałem dopuścić do świadomości: wołomiński „markieting„. Czytaj dalej „Ból oczu”

Homogenicznie

Chyba zbyt często wydaje nam się, że świat jest dość słabo zróżnicowany… „Kuchnia azjatycka”, „muzyka afrykańska”, „kultura europejska” sugerują, że obejmują tematykę z wyraźnym wspólnym mianownikiem: podobne smaki, wspólne harmonie, zbliżoną estetykę.  Jakiś Japończyk mógłby klarować ziomkowi przy sushi w centrum Tokyo: „no wiesz, stary, ludowa muzyka z Europy Wschodniej”. Czy miałby rację? Dopiero kiedy sami doświadczymy różnic przekonamy się, jak niewiele łączy choćby folklor Kurpiów i mieszkańców Polesia. Czytaj dalej „Homogenicznie”

W każdym kolorze

Kolejny sukces w walce z wymyślonym wrogiem: dwadzieścia szkół w powiecie wołomińskim przyjęło certyfikat „Szkoła przyjazna rodzinie” który ma utwierdzić rodziców w przekonaniu, że ich dziecko w szkole nie zetknie się z treściami określanymi przez środowiska katolickie jako „ideologia gender”. Nie wiem, czy rodzice mieli okazję wypowiedzenia się w tej sprawie – na pewno nie miało jej Ministerstwo Edukacji Narodowej, które domaga się wyjaśnień od mazowieckiego Kuratorium Oświaty. Czytaj dalej „W każdym kolorze”

Ze skrajności w skrajność

Coraz więcej wokół nas manifestacji patriotyzmu: filmy, spektakle, spotkania z Żołnierzami Wyklętymi, lekcje katyńskie w szkołach, wysyp publikacji prasowych i książkowych, pomniki, tablice. Wystarczy spojrzeć na ofertę Domu Kultury czy na stronę internetową Urzędu Miasta, żeby natknąć się na zapowiedzi czy relacje z tego typu imprez. Jakby dopiero teraz można było te tematy publicznie poruszać, jakby przez ostatnie ćwierć wieku tłumiono je wielkim, medialnym kneblem na każdym poziomie: od szkolnej gazetki po publiczne radio i telewizję. Jakby jeszcze do wczoraj skutecznie działały „wiadome siły” i dziś dopiero można było publicznie powiedzieć: „Pamiętamy!”. Czytaj dalej „Ze skrajności w skrajność”

Fajter na szopingu

Ileś tam słów, kilkaset lub kilka tysięcy znaków. Proste konstrukcje, czytelne komunikaty, raczej bez zdań podrzędnie złożonych. Słowa powszechnie znane, zrozumiałe dla wszystkich. Raczej bez odwołań do literatury. Każda redakcja ma jakieś swoje standardy, jakieś normy i wymagania – nie dlatego, że chce kształtować czytelnika. To właśnie czytelnik wpłynął na język mediów: ma być dla niego zrozumiały. Dla każdego, kto potrafi składać wyrazy z literek. Czytaj dalej „Fajter na szopingu”

Na co komu śnieg?

Zazwyczaj śpię sobie smacznie, kiedy piękne kryształy soli rosną na moich butach. Poruszam się po Wołominie głównie piechotą, skacząc nad rozległymi kałużami na chodnikach i ulicach i lądując w zwałach rozmokłego, szarego śniegu. Każdego ranka w pocie czoła zbieram więc plon: sporą kupkę soli zeskrobaną z butów. Wiadomo – plan trzeba wykonać, w zeszłym roku niewiele było okazji, więc solić trzeba na potęgę. To łatwiejsze i tańsze niż mozolne odśnieżanie. Poza tym im więcej w zimie posolimy, tym więcej wiosną będzie pracy przy miejskiej zieleni. Wypalone trawniki, schnące drzewa – o robotę trzeba dbać, nie ma co liczyć na szczęście! Czytaj dalej „Na co komu śnieg?”

Wyszalnia

Pomysłowość ludzka w materii czynienia innym krzywdy jest doprawdy nieograniczona, zaś w wykorzystywaniu przedmiotów niezgodnie z ich przeznaczeniem, lecz zawsze ze szkodą dla innych lub siebie nasza kreatywność niezmiennie zadziwia. Struna fortepianowa na przykład bywała z powodzeniem używana jako garota, czyli proste i skuteczne narzędzie do duszenia ofiar. To dość smutne, bo samego fortepianu nikt przecież nie wymyślał w morderczych celach. Czytaj dalej „Wyszalnia”

Spełnienia marzeń…

Dziś w dobrym tonie jest wspominać z pogardą czasy, kiedy obywateli przymuszano do uczestniczenia w obchodach różnych świąt państwowych – zwłaszcza w pierwszomajowych pochodach. Oczywiście żaden z „pogardliwych wspominaczy” na takim pochodzie nie był – w czasach szkolnych uciekał na wagary a późniejsze pochody zakładowe bohatersko olewał i jechał na ryby, bo zaczynał się akurat sezon na szczupaka. Dziwna sprawa, bo na zdjęciach z tych czasów zawsze są tłumy…

Czytaj dalej „Spełnienia marzeń…”

Subiektywna prawda

Po dwudziestu latach znów stanąłem pod sceną dawnego radzymińskiego kina „Czar” słuchając rockowej, garażowej kapeli i… nie poznałem tego miejsca. Oczywiście nie dosłownie – byłem tam już kilka razy na próbach, na koncercie jazzowym czy bluesowym, ale ta ściana dźwięków obudziła stare wspomnienia. Jako uczeń szkoły średniej skakałem pod tą sceną przy marnym nagłośnieniu, zupełnie symbolicznym oświetleniu i przy – co tu dużo mówić – zaledwie przyzwoicie wykonanych dość prostych utworach wykonywanych często przez moich szkolnych kolegów. Czytaj dalej „Subiektywna prawda”

Wciąż jest Szansa

Wystąpienie wychowanków T.R.A.D. Szansa podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej w Wołominie wzbudziło wielkie emocje i zainicjowało gorące dyskusje na temat działalności świetlicy środowiskowej zlokalizowanej przy ulicy 6-go Września. Dotychczas niewiele było o niej mowy w mediach… O początkach działalności świetlicy opowiada Barbara Stasiszyn – prezes Towarzystwa Rozwoju Aktywności Dzieci „Szansa”. Czytaj dalej „Wciąż jest Szansa”

Create a website or blog at WordPress.com Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑