Byłem już naprawdę blisko Gaju, kiedy usłyszałem teatralny i złowrogi szept jakiejś pani z balkonu: Na skwerze pejsaci się zbierają…! Zaniepokojony małżonek wyruszył na zwiady, ale… byli tylko cykliści. Czytaj dalej „Zasiew”
Suchy Gaj
Nie wiem, czy którakolwiek z pięknych brzóz w Gaju Pamięci Wołomińskich Żydów się przyjmie – wygląda na to, że uschną wszystkie. Szkoda, że nie mają żywotności chwastów, które objęły we władanie ten niewielki skwerek… To chyba trochę tak, jak z ludźmi. I z ideami. I z pieniędzmi, ale na to wpadł już Kopernik. Czytaj dalej „Suchy Gaj”
Gaj Pamięci
Po siedemdziesięciu siedmiu latach znów są z nami! Wprawdzie dzięki temu cokołowi jedynie w wyobraźni i pamięci, ale przecież czasu już nie cofniemy, nie „odstanie się” wołomińskie getto, nie przywrócimy życia wołominiakom zamordowanym podczas jego likwidacji. Gdyby nie ta wątła jak wierzbowa witka dziewczyna nie byłoby tego gaju, cokołu i nas zebranych tam wczoraj. A przecież byliśmy… Czytaj dalej „Gaj Pamięci”
Rozhulana chuliganerja
Chwila
dziennik dla spraw politycznych, społecznych i kulturalnych
R.3, nr 546, 8 czerwca 1936 Czytaj dalej „Rozhulana chuliganerja”
Niby i letnisko…
Wierszokleci z „Kolców” systematycznie darli sobie łacha z podwarszawskich miejscowości. Może 110 lat temu to było nawet śmieszne? Szkoda tylko, że takie monotematyczne. A może faktycznie nic innego nie dało się o Wołominie powiedzieć w 1908 roku? Czytaj dalej „Niby i letnisko…”
Ale jak to…?
Kolce – kartki humorystyczno-satyryczne.
R. 28, nr 23 (4 czerwca 1898)
Nie wątpliwa jakość tej „poezji”, ale data publikacji zaintrygowała mnie w tym niewielkim wycinku. Dotychczas wydawało mi się, że wołomiński tramwaj konny ruszył w pierwszych latach XX wieku, a tu taka niespodzianka! Czytaj dalej „Ale jak to…?”
Pływackie treningi w schweinbadzie
Czyżby mowa tu była o sadzawce ze zdjęcia sprzed kilku dni? Jeśli tak, to krowy ją jednak wypiły. Szkoda – może mielibyśmy dziś jakieś pływackie tradycje i osiągnięcia…? Czytaj dalej „Pływackie treningi w schweinbadzie”
Wytwórnia pończoch „Hellada”
Obwieszczenia Publiczne
dodatek do Dziennika Urzędowego Ministerstwa Sprawiedliwości.
R.11, № 76 A (21 września 1927)
Ciekawostka sama w sobie – mieliśmy przed II Wojną jakąś manufakturę czy fabryczkę z branży bieliźniarskiej, którą właściciel „zameldował” w willi „Samotnia” w Wołominku. Mnie jednak zaintrygowało nazwisko Montlak, które wydawało mi się znajome… Pamięć mam dobrą, ale krótką – szybkie przeszukanie wpisów na „codzienniku” i sprawa jest jasna: miałem już wycinek o Mątlaku i Montjaku, a to wszystko jedna osoba… Czytaj dalej „Wytwórnia pończoch „Hellada””
Glinki, rok 1936
Taki drobiażdżek wpadł mi w ręce… Co za złośliwy Tolek i jaka Dorka – nie mam pojęcia, ale jakiś Cukierman był właścicielem domu przy Orwida. Czyżby sam wywoływał zdjęcia, skoro jest podpisany na froncie odbitki? Zawowodo, w zakładzie, czy tylko we własnej łazience? No i co to za płot na zdjęciu? Czytaj dalej „Glinki, rok 1936”
Naprawdę…?
Lepiej być głupcem, który wierzy we wszystko, niż sceptykiem, który nie wierzy w nic – nawet w prawdę.
Nachman z Bracławia
Najnowsze komentarze