Co jakiś czas nachodzi mnie na kaligrafowanie. W moim wypadku to raczej termin na wyrost, ale wiadomo o co chodzi… Gęsiego pióra do tego nie używam – nie jestem hipsterem, wieczne mi wiecznie zasycha, używania stalówek w obsadce i kałamarza grozi katastrofą. Tym razem postanowiłem spróbować japońskiego wynalazku – pióra Pilot Parallel. Miałem w ciągu dnia tylko chwilkę na jego wypróbowanie ale już wiem, że będę potrzebował takich chwilek więcej. Dużo więcej.


Dodaj komentarz logując się przez FB lub Twetter