Wielbię Kayah, nic nowego. Mam słabość do Renaty Przemyk. Głęboko szanuję Przyborę i Wasowskiego. Zakup płyty tych pań śpiewających piosenki z Kabaretu Starszych Panów za symboliczne cztery złote wydawał się okazją, którą nie można wzgardzić. Ba! To była czwórka w totka! Nie, nie – nie szóstka, bez przesady… Do momentu, w którym drżącymi rękami zdarłem folię (!) i odpaliłem płytę w domu.
Porażka.
To, że panie ciężko rozpoznać na okładce płyty jestem w stanie wybaczyć – mistrzowie programów graficznych rzadko uznają jakiekolwiek granice „poprawiania” urody. Ale żeby zastanawiać się, kto śpiewa? Koszmar… Aranżacje i realizacja są, jak dla mnie, amatorskie. Nudne. Czasem wręcz wkurzające. Słabo jest. Przestałem się dziwić, że nic nie słyszałem o tej płycie.
Dziś wieczorem w sieci pojawi się nowy kawałek Killing Silence – znam część z nich od lat, nowych szybko polubiłem. Trzymam kciuki aż mi kostki bieleją.
Dwa wielkie rozczarowania jednego dnia mogłyby mnie zabić!

Z litości nie zamieściłem oryginalnej okładki – wpis ozdabia grafika Grzegorza Domaradzkiego
PolubieniePolubienie