Ja nie wierzyłem że się zgodzi, ona – że poproszę… Na szczęście jakoś tak samo wyszło, że dostałem szansę na zrobienie kilku ujęć dziewczyny, którą szczerze podziwiam za cierpliwość, upór i konsekwencję. No i te oczy sarny…
Tak się ucieszyłem z tej skuziowej zgody, że zapomniałem z domu blendy, przegapiłem kilka spraw, które zdyskwalifikowały wiele zdjęć i teraz jestem na siebie zły. Cóż – nauka musi kosztować…