Nie mów nikomu

Koleżanka małżonka ograbiła mnie z kindla. Cieszyłem się jak głupi – jest raczej niechętna takim nowinkom technicznym, ale na szczęście przekonała się do pomysłu spróbowania, bo nie uśmiechało mi się kupowanie papierowej wersji sagi Pieśń lodu i ognia. Fajnie – ale co ja mam czytać? 

To było straszne… Sięgnąłem na półkę, trafiłem na Quo Vadis trzecie tysiąclecie Martina Abrama, czyli swojskiego Marcina Więcława. Postanowiłem nie przejmować się wydawcą, rybką na okładce i podobnymi szczegółami, ale po stu stronach stwierdziłem, że szkoda mi czasu na futurystyczny remake sienkiewiczowskiej historii. Odpuściłem.

Rzuciłem się na audiobook Korona śniegu i krwi – ponoć powalające słuchowisko zrealizowane przez osiemdziesięciu aktorów na podstawie prozy Elżbiety Cherezińskiej. Z trzydziestu godzin wytrzymałem może pięć… „Głosy wewnętrzne” bohaterów dudniły mi w głowie od nadmiaru pogłosu, bohaterowie skomplikowanej historii mylili mi się równie skutecznie, co rodzinne powiązania pomiędzy nimi. Autorka ma zapewne niezmierzoną wiedzę historyczną, którą chciała się podzielić, ale… nie kupuję tego. Jeśli na początku całej tej historii sztych miecza odbija się od kolczugi, a chwilę potem jeździec na koniu kopniakiem odgania psa, to dalej jestem skupiony już tylko na wyszukiwaniu kolejnych perełek. Szkoda czasu.

Znów uratował mnie Peszek… Nie mów nikomu Harlana Cobena to naprawdę zgrabnie skrojona historia i z radością odkrywam, że… oglądałem (jednym okiem) film na jej podstawie. Na szczęście nie pamiętam zakończenia, więc słucham z wypiekami, gdzie i kiedy się da.

Swoją drogą – ciekawe, czy gdyby Peszek czytał Koronę śniegu i krwi, to wytrwał bym do końca?

Dodaj komentarz logując się przez FB lub Twetter

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Stwórz witrynę internetową lub bloga na WordPress.com Autor motywu: Anders Noren.

Do góry ↑