Pierwszy dzień z nowym aparatem jest trochę jak z nową komórką w epoce przedandroidowej – nic nie jest na swoim miejscu, włączają się jakieś kompromitujące sygnały i nie wiadomo, jak dodać czyjś numer. Chociaż nie – z aparatem jest bardziej jak z jakimś egzotycznym koleżką, którego poznajesz na końcu świata i nie macie wspólnego języka, ale nosicie koszulki tej samej kapeli. Bardzo chcecie się dogadać, ale…
Póki co szału nie ma, opcji masa, widać potencjał w jakości RAW-ów. Ciężko oswoić się z pierścieniem wokół obiektywu, z innym rozwiązaniem uchylnego ekranu, całkiem innymi nazwami różnych dziwnych funkcji. Zapewne w ciągu najbliższego tygodnia czy dwóch będę się wstydził za zdjęcia – dziś próbowałem urządzić „próbne strzelanie”, efekty powyżej.
Piękne zdjęcia, juz widzę, że niedługo niesamowitości nam będą napływać. Czekam niecierpliwie
PolubieniePolubienie
Raczej nie ma co liczyć na cuda… Na pewno nieprędko.
PolubieniePolubienie