Prosty tytuł tej wystawy nie powinien zniechęcać odbiorców – Beata Aleksandrowicz dobrze czuje się zarówno w skromnych, niewielkich formach, jak i w pomnikowych formatach. Miałem dziś szansę przyjrzeć się jej pracom przed sobotnim wernisażem w wołomińskiej Fabryczce, bo na otwarcie „z pompą” raczej nie uda mi się dotrzeć.
Jak zwykle nie poradziłem sobie z barwa światła w tym miejscu…
Witaj, zdjęcia tego typu przypominają mi godziny spędzone w pracowni rzeźby na wydziale Archutektury PolŚl pod okiem prof. Słodowego. To były czasy które zawsze będę wspominał z sentymentem
PolubieniePolubione przez 1 osoba