Chociaż sam ostatnio do znudzenia powtarzam, że pozytywne sygnały muszą równoważyć karcenie, żeby miało ono jakiś skutek, to mówiąc to nawet nie myślałem o sobie… Czytaj dalej „Podwójnie”
Deska
Ja wiem – to dziwactwo jest… Zbieractwo wołomińskich pamiątek z lat 70. jest już nieco niepokojące, a co tu dopiero mówić o całkiem współczesnych fantach? To już zaczyna trącić jakimś niegroźnym fetyszyzmem, ale… komuś to przeszkadza? Mnie się gęba śmieje codziennie, bo lekko poobłupywana od walenia w parkiet trenerska deska Kaytka z kilkoma autografami dziewczyn z huraganowego „złotego składu” stoi koło mojego biurka i przypomina najważniejszy mecz w historii UKS Huragan Wołomin. A przy okazji daje do myślenia i wciąż mnie motywuje… Złoty medal Mistrzostw Polski to długa droga do przejścia: masa wwyrzeczeń, lata treningów, dziesiątki kontuzji, zniechęcenie i znużenie – ale dały radę!
Myliłem się!
Nie powinienem jechać na ten mecz. Pomijając przeziębienie, późną porę i jakieś zaległości w robocie, po prostu nie wierzyłem w możliwość zwycięstwa. Nie mam zamiaru teraz nikogo oszukiwać: spodziewałem się srogich batów… Zapewne złożyło się na to wspomnienie poprzedniego meczu, starania Polonii o awans do pierwszej ligi w zeszłym sezonie i ich siedem zwycięstw bez porażki w tym sezonie. Jak dobrze jest się mylić! Czytaj dalej „Myliłem się!”
#11
Zbieram wołomińskie różności – najczęściej mają już swoje lata… Pocztówki, proporczyki, wycinki prasowe, medale i najróżniejsze inne drobiazgi, które na własny użytek nazywam „wołominaliami” upycham skrzętnie po szufladach, bo to dość dziwne hobby i nie lubię się z tego tłumaczyć. Od pewnego czasu staram się też zabezpieczać niektóre współczesne przedmioty związane z miastem, jak choćby koszulki pamiątkowe z imprez sportowych, ale perełki takie jak ta to dla mnie szczególne przedmioty. Czytaj dalej „#11”

Najnowsze komentarze