Obiecywałem sobie, że po niezłym Pan Mercedes i średnim Znalezione nie kradzione chyba już nie dam szansy Stephenowi Kingowi – zwłaszcza, że ostatnie akapity drugiego tomu kryminalnej trylogii z Billem Hodgesem i jego ekipą sugerowały, że Brady Hartsfield zyskał jakieś nadprzyrodzone moce… Raczej nie moje klimaty, długo nie byłem zainteresowany dalszym ciągiem tej historii, ale w końcu „pękłem”. Oczywiście oddałem głos niezastąpionemu Janowi Peszkowi – na szczęście nadal nagrywa audiobooki! Czytaj dalej „Koniec warty”
Życie
Nieufnie podchodzę do autobiografii – mało kto chyba jest wstanie oprzeć się pokusie przedstawiania siebie samego w jak najlepszym świetle, mętnego tłumaczenia się z popełnionych w życiu głupot, wtykania szpilek rywalom. Keithowi Richardsowi się udało. Czytaj dalej „Życie”
Droga donikąd
Jakoś nie mam szczęścia do lektur ostatnio… A może marudny się zrobiłem na starość? Chyba trafiła mi się kumulacja średnio trafionych inwestycji książkowych, choć zazwyczaj jest huśtawka skrajności… Czytaj dalej „Droga donikąd”
Pan King
Przyznam się – raczej unikałem Kinga. Nie lubię horrorów, dreszczowców, całej tej niesamowitości, apokalips, wirusów, psychopatycznych kanibali z piłami spalinowymi i wszelkich tego typu przerysowań. Wiem jednak, że zdarzały mu się też tytuły, które mnie ujęły – jak na przykład Dallas 63, który mnie… wzruszył. Serio. Czytaj dalej „Pan King”
Nie mów nikomu
Koleżanka małżonka ograbiła mnie z kindla. Cieszyłem się jak głupi – jest raczej niechętna takim nowinkom technicznym, ale na szczęście przekonała się do pomysłu spróbowania, bo nie uśmiechało mi się kupowanie papierowej wersji sagi Pieśń lodu i ognia. Fajnie – ale co ja mam czytać? Czytaj dalej „Nie mów nikomu”
Lee Child – kolejne odsłony
Wpadłem. Myślałem, że łatwo uwolnię się od Jacka Reachera, że posłucham sobie Peszka i Zborowskiego i znajdę sobie inne go autora i inny gatunek. Nie udało się. Wprawdzie na kindlu rządzi Ostatnie rozdanie Wiesława Myśliwskiego, ale to literki wymagające skupienia, dla których czas rezerwuję sobie późnym wieczorem i wcale się nie spieszę z czytaniem, ale Child opanował mojego walkmana! Czytaj dalej „Lee Child – kolejne odsłony”
Zborowski, Peszek i Child
Całą zimę śniłem o jeździe rowerem, ale w ciągu ostatnich dni wsiadłem na niego może ze dwa razy i to raczej z czasowego przymusu niż z potrzeby przyjemności. Wszystko dlatego, że jestem stuprocentowym facetem. Przynajmniej w jednym aspekcie męskości – na pewno. Czytaj dalej „Zborowski, Peszek i Child”

Najnowsze komentarze