Przygotowania i otwarcie wystawy ojcowej biżuterii w wołomińskiej galerii Korozja i Kolor. Wszystko wyglądało fajnie, dopóki nie weszli ludzie… Srebrne drobiazgi przepadły w tłoku – oczywiście nie w sensie, że je ktoś „podharcerzył”, ale ciężko się było dopchać do gablot.
W tle widać kilka moich zdjęć z sesji w warsztacie. Chyba nikt ich nie zauważył…
