Było groźnie. Zorganizowane w konwencji zabawy spotkanie pod czołgiem przerodziło się w zażartą dyskusję. Kilku przybyłych przedstawicieli opcji „wywieźć” stawiało czoła sporej grupie zwolenników pozostawienia sędziwego T-34 na miejscu. Na nic zdały się propozycje zmiany tablicy… To symbol stalinizmu i koniec.
Panom-dyskutantom dzielnie pomagał małżonka jednego z przybyłych (zdaje się, że radnego), stojąc kilka metrów dalej i komentując na głos: Spójrz, co za gęby! Ryje! Facjaty – o to jest dobre słowo! co zasadniczo podnosiło poziom dyskusji i było argumentem nie do zbicia.
Atmosferę rozluźnił nieco jeden z ze zwolenników wywózki, który na pytanie adwersarza: Od jak dawna mieszka pan w Wołominie? Odpowiedział oburzony: Jesteś pan antysemitą!
Uciekłem.