Ponoć ludzie kręcą się po mieście i nie mogą znaleźć lokali wyborczych, bo zmieniły się granice okręgów. Miałem jechać z aparatem „w miasto” i dziabnąć kilka kadrów, ale…
Zdecydowałem się na męską wyprawę do Grabicza. Pojechaliśmy we czterech: Lee Child, Jack Reacher, Jan Peszek i ja. Jednym rowerem. Z Jo Nesbø i Harrym Hole bym się nie wybrał – nie przypadliśmy sobie jakoś do gustu, może to przez Tadeusza Falanę? Nie wiem, prędko pewnie tego nie sprawdzę – tym bardziej, że czeka na mnie Big beat Karewicza, który zapowiada się nieźle. Szkoda, że nie da się go słuchać…
Pogoda nie sprzyja zdjęciom w plenerze, komary żrą, błoto zmusza do szukania drogi po krzakach.
Odpocząłem.

Dodaj komentarz logując się przez FB lub Twetter