Wybraliśmy się na chwilę do Ossowa, na rowerowy piknik rodzinny. Pogoda jak drut, szkoda było nie skorzystać. Na miejscu szału specjalnie nie było – liczyłem na spróbowanie disc golf, ale jakoś nie znalazłem sprzętu, poza tym głównie stragany i ani kawałka cienia. Zakotwiczyliśmy na chwilę u kobyłkowskich dragonów, bo nie dość, że towarzystwo zakręcone jak baranie różki, to mieli upragniony cień i gładkie białogłowy. Nawet coś tam haftowały na tamborku, ale nie o zmarnowanym życiu…
Obrażą się jeszcze i mnie bukłaczkiem oćwiczą: nie żadni kobyłkowscy dragoni, tylko Nadworna Chorągiew Dragońska Imci. p. Zygmunta z Pleszowic Fredra Kasztelana Sanockiego Starosty Krośnieńskiego.

Dodaj komentarz logując się przez FB lub Twetter