W sezonie sportowym na Śniadaniach Mistrzów bywam sporadycznie – zazwyczaj mam w grafiku jakieś mecze do sfotografowania. Dziś też miałem, bo ktoś zapomniał odwołać… Na szczęście motyw był świąteczny: śledź. Pod żadnym pozorem z puszki! Kupiłem w plastiku…
Skład mocno kameralny, zapewne z powodu pogody, ale stół się uginał – jak zwykle. Żałuję, że musiałem zmykać z powrotem do roboty – brakuje mi tych spotkań…