Zdjęcia starsze od węgla… Pewnie nawet bym o nich nie pamiętał, gdyby nie wyzwanie z tego tygodnia!
Na przełomie lipca i sierpnia 2004 wybraliśmy się z Czesterem na wschód słońca w Grabiczu. Umówiliśmy się chyba o 4:00 – nieco za wcześnie, jak się okazało. To że słońce wschodzi o tej porze nie oznacza, że cokolwiek widać… Po godzinie szwendania się po lesie znaleźliśmy dobrze rokujące miejsce i pokryci poranną rosą czekaliśmy na wymarzone kadry. Zdjęcia nie były może zachwycające, ale wartości dodają im okoliczności, w których je zrobiliśmy.
Fotek jest więcej, ale akurat na tych najważniejszym elementem jest światło tego niesamowitego poranka. Chyba właśnie od tamtego dnia zacząłem zauważać, że las jest codziennie inny…

Stunning photos.
PolubieniePolubienie