Cierpliwie sobie czekam na drugi sezon Odpowiednika, a tu nagle medialna plota: drugi będzie, ale potem – pewnie koniec. Zbyt mała oglądalność. O żesz… Dzięki niemu uwierzyłem w seriale, to przez niego bez wahania płaciłem abonament, to on jest winien temu, że zacząłem sięgać po kolejne tytuły!
Najwyraźniej mam kiepski gust, skoro tyle emocji wzbudziła we mnie producja, która zapewne nie bedzie kontynuowana… Trudno mi ją nawet dobrze zareklamować – niby to fantastyka, ale silnie nawiązująca do polityki i czasów Zimnej Wojny. Jest trochę szpiegowania i strzelania, ale raczej bez wybuchów i pościgów. Daje do myślenia jak dobrze zrobiona obyczajówka, ale tez trzyma w napięciu. Efekty komputerowe tylko tam, gdzie nie udało się ich uniknąć, ale chyba właśnie dzięki temu ogląda się to z przyjemnością. Znakomitą robotę wykonują też aktorzy, a zwłaszcza gość ze zdjęcia z nagłówka: J.K. Simmons.
Poznajemy go jako szeregowego, pedantycznego i nudnego urzędnika, który po odrobieniu swojej biurowej pańszczyzny codziennie kupuje kwiaty i odwiedza w szpitalu potrąconą przez samochód żonę w stanie śpiączki, czytając jej ckliwe wierszydła. Nuda – do momentu, w którym spotyka… siebie. Nie, nie swojego sobowtóra – po prostu drugiego siebie. Identycznego, jednak zupełnie innego.
To własnie ten fantastyczny motyw: w filmowym świecie w czasie Zimnej Wojny nastapiło… hmmm… rozdwojenie świata. Powstał drugi, równoległy, początkowo identyczny, a później coraz bardziej różniący się świat pełen tych samych ludzi, z tymi samymi wspomnieniami i marzeniami. Gdzieś w Berlinie (!) powstało też ich połączenie, przez które można było przechodzić. Sprawa jest utrzymywana w ścisłej tajemnicy, więc olbrzymia większość mieszkańców obu światów nie wie nawet o swoim istnieniu, na połączeniu postawiono swego rodzaju „przejście graniczne”, podjęto dyplomatyczne działania i rozmowy. Z czasem okazało się, że drobne różnice spowodowane przez przypadki i nieistotne z pozoru wydarzenia doprowadziły do sytuacji, w której te dwa światy nie tylko różnią się diametralnie, ale są też w stanie zimnej wojny spowodowanej gigantyczną epidemią grypy, która zdiesiątkowała ludność jednego z nich.
Odpowiednik granego przez J.K. Simmonsa Howarda lata temu podjął decyzje i działania, dzięki którym dziś jest wyszkolonym i sprawnym szpiegiem – i to jest właśnie perełka tego serialu! Pomimo identycznego wyglądu na ekranie to dwóch zupełnie różnych ludzi, którzy mają swoje gesty, mimikę, postawę, nawet chodzą inaczej! Część pozostałych aktorów również efektownie gra podwójne role, ale Simmons… on jest mistrzem!
Stopniowo wychodzi na jaw prowadzona od lat gra wywiadów, podmienianie ludzi, dyplomatyczne prowokacje i wewnętrzne rozgrywki w tajnych biurach, na skutek których to właśnie wytrawny szpieg i biurowa pierdoła muszą zamienić się miejscami na jakiś czas – i tu kolejna niespodzianka: udając swoich odpowiedników obydwaj zaczynają się upodabniać, uśredniać. To ciekawe nie tylko aktorsko i warsztatowo…
Trzymam kciuki za kolejne sezony. Może być ciężko – fabuła wymaga nieco skupienia, w obsadzie nie ma skąpo odzianych lasek, mało kto przeklina, ale wierzę, że jeszcze parę osób pozna się na tej produkcji.