Wiadomo – lubię kryminały. Poczytać, pooglądać – bez różnicy. Seriale też lubię, ale takie… nie za długie, bo w tych wielosezonowych najczęściej wyraźnie czuć rozciąganą do granic cierpliwości fabułę. Czy lubię francuskie kino? Nie mam pojęcia, za mało go widziałem. I dobrze. Czytaj dalej „Nox”
John & Yoko: Above Us Only Sky
Wiadomo – nie jestem fanem „czwórki z Liverpoolu”, ale nie zamierzam podważać znaczenia ich dorobku dla muzyki popularnej. Podszedłem do John i Yoko: Nad nami już tylko niebo jako do dokumentu – historii spotkania dwóch silnych osobowości i ich wzajemnego oddziaływania. No dobra – oddziaływania Yoko Ono na Lennona. Czytaj dalej „John & Yoko: Above Us Only Sky”
Solo: A Star Wars Story
Sam nie wiem, jak to się stało… Przecież jestem fanem Star Treka, najchętniej z lat 60., z przaśnymi efektami specjalnymi i tym specyficznym, zabawnym „futuryzmem”. Nawet w kolejce „do obejrzenia” czeka jakaś wersja kinowa, więc czemu przysiadłem do produkcji konkurencyjnego uniwersum? To przez sentyment? Możliwe… Powrót Jedi to chyba pierwszy „dorosły” film, jaki obejrzałem w wołomińskiej „Kulturze„. Czytaj dalej „Solo: A Star Wars Story”
To nie jest kraj dla starych ludzi
Trochę wstyd… Nie oglądałem wcześniej tego filmu. Jeszcze większy wstyd: z produkcji braci Coen oglądałem chyba tylko Fargo. I chyba jeszcze Bracie, gdzie jesteś. No i ostatnio Balladę o Busterze Scruggsie, bo to właśnie ona skłoniła mnie do poszperania w HBO GO, dzięki czemu trafiłem na ten tytuł. Czytaj dalej „To nie jest kraj dla starych ludzi”
True Detective (I)
Teraz już wiem, po co wymyślono seriale… W kinowym formacie nie da się upchnąć tylu informacji, zdarzeń, sugestii i smaczków, które zbudują w wyobraźni widza sylwetkę bohatera, a co dopiero dwóch, i to skrajnie różnych – takich jak Rust Cohle i Martin Hart. Czytaj dalej „True Detective (I)”
Ślepnąc od świateł
Zazwyczaj nie oglądam ekranizacji przed przeczytaniem książki – tym razem mi się zdarzyło i… żałuję. Podobnie jak tego, że przeczytałem kilka recenzji i opinni, które mnie przez jakiś czas skutecznie do tego serialu zniechęcały. Nie w tym rzecz, że dziś się z nimi nie zgadzam, bo Kamil Nożyński faktycznie jest najsłabszym elementem tej produkcji, ale przecież nie przekreśla to całości. Aż tak źle nie jest. Czytaj dalej „Ślepnąc od świateł”
Elvis Presley: The Searcher
Jakoś nie miałem dotąd szacunku do Presleya… Brylantyna, złote okulary i cekiny w połączeniu z widoczną z daleka nadwagą jakoś nie budziły mojego zainteresowania gościem, który dla wielu jest ikoną popkultury, ale dla mnie był wyłącznie ikoną kiczu. Nie pomogły w tym również dziesiątki tandetnych filmów, w kórych zagrał, a których nie próbują dziś puszczać na żadnych, nawet tych pełnych reklam kanałach telewizyjnych. Czytaj dalej „Elvis Presley: The Searcher”
Skandal w angielskim stylu
Jakoś trudno mi znaleźć ostatnio coś „oglądalnego” na HBO – albo fatalne efekty specjalne, albo realia nierealne, ewentualnie aktorzy zdecydowanie przereklamowani. Hugh Grant wydawał się gwarantem przyzwoitego aktorstwa, ale o wyborze tego akurat miniserialu zadecydował prosty fakt – byłem ciekaw, jak komediowo-romantyczny lowelas odnajdzie się w roli homoseksualisty. Czytaj dalej „Skandal w angielskim stylu”
Król Artur: Legenda miecza
Widowiskowe efekty specjalne i grafika komputerowa. Mocna obsada: lakoniczny Charlie Hunnam, intrygująca Astrid Bergès-Frisbey, niepokojący Jude Law, irytujący Aidan Gillen. Teledyskowy, szybki montaż. Nezła muzyka, ale… no właśnie: pierwsze „ale” – jakoś nie do końca dopasowana do klimatu fantasy, podobnie jak podyktowana chyba tylko polityczną poprawnością obecność na ekranie mocno ciemnoskórych aktorów i… Azjatów. Albo to bajka – i wtedy OK, nie dyskutuję, albo mówimy o legendarnej przeszłości wielokrotnie wspominanej z ekranu Anglii – i wtedy się nie wygłupiajmy. Czytaj dalej „Król Artur: Legenda miecza”
Luther
Oto powód moich obaw o kontynuowanie Westworld – bolesny przykład fajnego serialu, który wyczerpał swoją formułę, ale jest na siłę reanimowany. Nie da się chyba inaczej nazwać dokręcania dwóch zamotanych fabularnie odcinków po trzech nierównych sezonach… Czytaj dalej „Luther”
Westworld
Dwa sezony znakomitego serialu za mną i ze zdziwieniem stwierdzam, że HBO zamówiła trzeci… Troszkę zaniemówiłem. Byłem przekonany, że to już koniec, że wszystko, co było do wyjaśnienia, zostało wyjaśnione, reszta zaś ma pozostać tajemnicą. Że nie da się bardziej obudować fabularnie pomysłu z nakręconego w 1973 roku filmu. No dobra – da się, ale to już będzie na siłę, sztuczne, naciągane. Czy na pewno chcę to oglądać? Czytaj dalej „Westworld”
Taboo
Ten serial się nie zepsuje – to pewne! Liczy całe osiem odcinków, jest znakomicie sfilmowany, klimatyczny, brudny i brutalny. Wiktoriańska Anglia nie jest w tej historii szczególnie urokliwym miejscem i czasem, dzięki czemu Jessie Buckley ze swoim szelmowskim uśmieszkiem i Oona Chaplin z pięknymi oczami są jeszcze bardziej intrygujące… Czytaj dalej „Taboo”
Najnowsze komentarze