Zazwyczaj nie oglądam ekranizacji przed przeczytaniem książki – tym razem mi się zdarzyło i… żałuję. Podobnie jak tego, że przeczytałem kilka recenzji i opinni, które mnie przez jakiś czas skutecznie do tego serialu zniechęcały. Nie w tym rzecz, że dziś się z nimi nie zgadzam, bo Kamil Nożyński faktycznie jest najsłabszym elementem tej produkcji, ale przecież nie przekreśla to całości. Aż tak źle nie jest.
Fabuła mało oryginalna, ale znakomicie opowiedziana, ujęta w obrazek, podmalowana muzyką. Wydaje się, że to po prostu zastosowanie na szerszą skalę recepty na aktorstwo autorstwa Romana Wilhelmiego, który na marginesach scenariuszy pisał sobie literki „P” i „O”. Serial jest dla widzów zdecydowanie dorosłych, więc pozwolę sobie te skrót rozwinąć: „przypierdolić” i „odpuścić”. Taka huśtawka nastrójów znakomicie się tu sprawdza, podobnie jak aktorzy w rolach drugoplanowych – zwłaszcza Jan Frycz jako Dario czy Robert Więckiewicz jako Jacek, szef granego przez Nożyńskiego Kuby. Lista jest długa i obejmuje też Cezarego Pazurę, któremu prywatnie nie dawałem już żadnych szans na ekranie, a który zaskoczył bardzo pozytywnie.
Tak więc „Warszawka” i jej „elyty”, tony koksu, przemoc i wyuzdanie pokazywane na przemian w otoczeniu luksusu i nędzy to środowisko naturalne Kuby – małomównego (na szczeście) dilera gwiazd i celebrytów, który ma plan na siebie i… na dużo wcześniejszą emeryturę. Z odcinka na odcinek ów plan staje się coraz mniej realny, a emerytura coraz odleglejsza. Można nawet śmiało powiedzieć, że Kubusia może spotkać los wielu naszych rodaków i może jej po prostu nie dożyć… Na szczęście mało pościgów, jeden pożar, jeden wybuch. Sceny przemocy owszem są, ale też nie za często – za to wrażenie ciągłego napięcia i zagrożenia naprawdę może zmęczyć.
Ostatnia scena daje znak, że może pojawi się drugi sezon. Nie oczekuję jakoś szczególnie niecierpliwie, bo drugie sezony głównie nabijają kasę i temat jest raczej odległy. Dziś dam szansę Odpowiednikowi. Doczekałem się.
Dodaj komentarz logując się przez FB lub Twetter