Czasem dobrze jest pojechać z żoną po doniczkę do Leroy Merlin! Arkusik aluminiowej mozaiki okazał się chyba najestetyczniejszą planszą heksagonalną, jaką mam i przypomniał, że miałem się pochylić nad ciekawą grą autorstwa João Pedro Neto…
Rozgrywka rozpoczyna się na pustej planszy, gracze wykonują ruchy na zmianę, dostawiając swoje piony na puste pola. Dążą przy tym do stworzenia „diamentu”, czyli układu czterech własnych, sąsiadujących kamieni w formie rombu. Kiedy graczowi uda się stworzyć „diament”, wybiera jeden spośród tworzących go pionów i pozostawia go na planszy, zaś pozostałe trzy przestawia, tworząc linię rozpoczynającą się od pozostawionego na planszy piona. Brzmi zawile… Może kilka zdjęć coś wyjaśni?
Grający „kółkami” dostawi swojego piona w górnej części planszy, tworząc „diament”. Pozostawia na planszy skrajny, lewy pion, podejmuje pozostałe trzy i tworzy linię w dół i w prawo („na południowy wschód” ;) ). Powstaje kolejny „diament” tego gracza – pozostawia on na planszy dolny pion, pozostałe rozmieszczając „na południowy zachód”. Dzięki temu bije dwa piony rywala i zdejmuje je z planszy.
Zaintrygowała mnie mechanika ruchu w tej prostej gierce, ale nie rozumiem warunków zwycięstwa określonych przez autora: After two passes, wins the player with more stones. Zakładam, że „faza” to opisana powyżej sekwencja wynikająca z dostawienia jednego piona na planszę… Czy chodzi o drugą fazę tego samego gracza?
Z obserwacji graczy wynika, że rozpoczynający ma sporą przewagę. Autor próbuje ją zniwelować – jeśli po zakończeniu gry rywale mają na planszy tyle samo pionów, wygrywa przeciwnik rozpoczynającego.
Dodaj komentarz logując się przez FB lub Twetter