Zupełnie niespodziewany wyjazd i całkiem nieoczekiwane wrażenia… Gdybym miał jednym słowem opisać Litwę, którą widziałem przez te kilka dni w Wilnie, to byłoby to słowo „schludnie”. Może jest już nieco zapomniane, ale moim zdaniem najlepiej oddaje wrażenie przestrzeni, zadbania, ładu, estetyki. Nie chodzi tu o jakiś oszałamiający urok, ale o brak nachalnych reklam na ulicach, samochodów parkujących na chodnikach, nieudolnych graffiti w najmniej odpowiednich miejscach. Podobała mi się ilość zieleni na osiedlach, szerokie chodniki i ulice, dobre (choć nieco tłuste) jedzenie, brak nerwowości i pośpiechu u przechodniów. Chyba mógłbym mieszkać w Wilnie… Czytaj dalej „Truchcikiem po Wilnie i okolicach”
Spacerkiem po Bochni
Niewiele miałem okazji do samotnych spacerów po mieście, a z tymi łapserdakami każde wyjście kończy się na kebabie, w cukierni albo… na placu zabaw. Czytaj dalej „Spacerkiem po Bochni”
Spacerkiem po Szczytnie
Znaleźliśmy kilka chwil na spacery i jestem pod wrażeniem tego miasta, a przede wszystkim – ludzi. Niezwykle sympatyczni i kontaktowi mieszkańcy, uprzejmi kierowcy, mnóstwo zieleni, sklepów pod dostatkiem, fajna plaża miejska, wypożyczalnia sprzętu wodnego i rowerów, funkcjonalne obiekty sportowe, szacunek do miejscowej historii. Nigdy jeszcze autobus nie przepuścił mnie na pasach. I nigdy nie usłyszałem tak pogodnego chóru klientów i obsługi odpowiadającego mi „dzień dobry” w sklepie. Serio. Czytaj dalej „Spacerkiem po Szczytnie”
Przestrzenie
Fajnie spotkać kogoś po kilkunastu latach i przekonać się, że z pracowitego, młodego człowieka wyrósł zdolny facet, który skutecznie łączy pasję do muzyki i fotografii z podróżami i miłością do gór. Poznałem Pawła podczas drugiej edycji Kobyłka Bass Days – nieco się zmienił, ale nie za bardzo… Czytaj dalej „Przestrzenie”
Pomału zawracamy
Arboretum w Kopnej Górze jakoś nas nie zachwyciło, choć niewątpliwie ktoś zadał sobie sporo trudu z jego założeniem. Może to kwestia czasu? Może po prostu było za gorąco i sucho, więc rośliny nie wyglądały szczególnie imponująco? Za to silvarium w Poczopku to znakomite miejsce – chcę takie u nas, na spółę z Kobyłką i przy udziale nadleśnictwa. Teraz już wiem, że można. Czytaj dalej „Pomału zawracamy”
Chwilo, trwaj!
Już starczy tej białowieskości… W drodze do Supraśla pożegnaliśmy się z żubrami w hodowli pokazowej, potem troszkę pobłądziliśmy za Białymstokiem dzięki nieaktualnej nawigacji ale udało się – jesteśmy. Czytaj dalej „Chwilo, trwaj!”
Tam i z powrotem
Oczywiście można było pojechać do Topiła wąskotorówką, ale tylko zupełne słabiaczki tak robią. Nadkładając drogi strzeliliśmy sobie ponad czterdzieści kilometrów rowerami – co, my nie damy rady? Czytaj dalej „Tam i z powrotem”
Krok do tyłu, dwa do przodu
Natura jednak ciągnie wilka do lasu, a wuwuela na Mazowsze. Poranna wycieczka rowerowa zaprowadziła nas za Bug w jałowym poszukiwaniu atrakcji turystycznych. Po dwudziestu kilometrach drałowania w upale przez pola bałem się, że zamiast wrócić do Drohiczyna promem, będziemy musieli zawrócić albo przeprawiać się pieszo, bo stan wody jest ponoć bezprecedensowo niski. Czytaj dalej „Krok do tyłu, dwa do przodu”
Jedną nogą na Podlasiu
Oczywiście plan był zupełnie inny, bo mieliśmy zacząć od Ciechanowca, o reszcie trasy już nawet nie wspomnę. Po króciutkim postoju w Liwie wylądowaliśmy w Drohiczynie – miasteczku z dłuuuugą historią, które ma nieco ponad 2000 mieszkańców, trzy kościoły i cerkiew. Mieszkamy dosłownie kilkanaście metrów od bazyliki i już cieszę się na myśl o donośnych dźwiękach dzwonów, które obudzą mnie jutro rano… Czytaj dalej „Jedną nogą na Podlasiu”
Najnowsze komentarze