Po siedemdziesięciu siedmiu latach znów są z nami! Wprawdzie dzięki temu cokołowi jedynie w wyobraźni i pamięci, ale przecież czasu już nie cofniemy, nie „odstanie się” wołomińskie getto, nie przywrócimy życia wołominiakom zamordowanym podczas jego likwidacji. Gdyby nie ta wątła jak wierzbowa witka dziewczyna nie byłoby tego gaju, cokołu i nas zebranych tam wczoraj. A przecież byliśmy… Czytaj dalej „Gaj Pamięci”
Niecodziennik?
Dziś takie małe święto: dwutysięczny wpis na codzienniku. To znaczy wpisów jest nieco więcej, jakieś 2700, ale ten właśnie krótki tekst to dwutysięczny wpis „dzień po dniu”. Coś tam chciałem sobie udowodnić i mimo tego, że czasem wrzucałem tylko jedno zdjęcie czy jakiś cytacik, to nadal jest to jakieś pięć i pół roku „codziennikowania”.
Chyba nie ma się już co napinać…
Z innej perspektywy
Drzewa jeszcze niewielkie, za to tłumek spory, a więc wydarzenie nie byle jakie… Zakładam, że to odsłonięcie pomnika „obrońcom Ojczyzny”, a wiec rok 1930. Na dużym powiększeniu widać rząd strażackich hełmów, dzieciaki na kolejowym parkanie jak kury na grzędzie i solidny płot po lewej stronie – zapewne ten z przedwczorajszego wycinka prasowego… A może to inna uroczystość i inna data? Negatyw, o ile pamętam, był szklany – kto i gdzie wdrapał się ze skrzynkowym aparatem fotograficznym? Tego już zapewnie się nie dowiem…
Imię dla kamienia
Długo czekał na swój dzień, ale dziś został oficjalnie „oddany do użytku” w obecności tych, którzy wystarali się dla niego o odpowiednie miejsce i oprawę. Tłumy turystów mu, póki co, nie grożą, ale może wkrótce, po odpowiednim oznaczeniu leśnych duktów dla spacerowiczów i biegaczy to miejsce będzie bardziej rozpoznawalne. Czytaj dalej „Imię dla kamienia”
Woyciechowski zauważony
Nie mogę jeszcze napisać „doceniony”, bo na razie poświecono mu zaledwie tablicę na Urzędzie Miasta, ale widzę w tym pierwszy krok w kierunku przybliżenia mieszkańcom tej ważnej dla Wołomina postaci. Czytaj dalej „Woyciechowski zauważony”
Z tętnem tysiącznych serc
Tak się obchodzi 11 listopada! Dziś to raczej nie do zrobienia, ale wtedy pewnie było normą: umajone portrety Marszałka w oknach, flagi, „nabożeństwo we wszystkich świątyniach” – domyślam się, że nie tylko w kościele katolickim, bo mieliśmy jeden. No i pochód „z tętnem tysiącznych serc”. Z tym Mocarstwem to już trochę propaganda… Czytaj dalej „Z tętnem tysiącznych serc”
Zdjęcia z tej uroczystości mam od lat w formie elektronicznej (dzięki, Prezesie!), ale nie znałem żadnych szczegółów poza datą. Dziś chyba nastąpił mały przełom, oczywiście zupełnie przypadkiem… Mały wycinek z Gazety Polskiej rzucił nieco światła na okoliczności zdarzenia. (więcej…)
Koło pocztowe P.O.W.
Spełnienia marzeń…
Dziś w dobrym tonie jest wspominać z pogardą czasy, kiedy obywateli przymuszano do uczestniczenia w obchodach różnych świąt państwowych – zwłaszcza w pierwszomajowych pochodach. Oczywiście żaden z „pogardliwych wspominaczy” na takim pochodzie nie był – w czasach szkolnych uciekał na wagary a późniejsze pochody zakładowe bohatersko olewał i jechał na ryby, bo zaczynał się akurat sezon na szczupaka. Dziwna sprawa, bo na zdjęciach z tych czasów zawsze są tłumy…
Dokonało się!
Dziś o godzinie, o której normalni ludzie są w pracy, odsłonięto w Wołominie miejsce (bo pomnikiem ani tablicą to to nie jest) upamiętniające Polaków ratujących Żydów w czasie II Wojny Światowej. Rodziny pochodzące z terenu powiatu wołomińskiego wymieniono z nazwiska – wcześniej pisał o nich dwutygodnik fakty.wwl. Czytaj dalej „Dokonało się!”
Najnowsze komentarze