Od początku czułem, że te wszystkie koalicje przedwyborcze, zabawni kandydaci, pospiesznie kończone inwestycje, remont linii kolejowej i przebudowa ronda w Zielonce to tylko tematy zastępcze, które mają odwrócić uwagę mieszkańców od kolejnego pomnika, który cichaczem pojawił się w Wołominie.
W dodatku to grubsza ściema: niby że pomnik przyrody, ale jak głębiej poskrobać, to okazuje się, że to głaz narzutowy. To chyba mówi samo za siebie, tak? Został nam tu narzucony, a my z tego jeszcze pomnik robimy! W dodatku on jest ze Szwecji. Nasi dziadowie walczyli ze Szwedami w czasie słynnego Potopu, przelewali krew w obonie Ojczyzny, a tu – pomnik. Mało bolszewickiej mogiły w Ossowie, jeszcze Szwedom się będziemy kłaniać? Co gorsza – ten kamyk leży tu od 140.000 lat, widziałem dokumenty! Jeszcze mi tego brakowało, żeby się tu szwedzkie wojska pojawiły pod pretekstem, że to ich kamień graniczny i że będą przywracać Mazowsze szwedzkiej macierzy. No bo dlaczego się niby ta ulica nazywa Graniczna?
Przypadek?
Łukasz! Chcesz nas wykończyć?!
PolubieniePolubienie
No co, no co…?
PolubieniePolubienie