Okiem Mariana spojrzenie czterdzieste trzecie

– No co się pan tak wytrzeszczasz, panie Mareczku? Kebabem się pan zadławiłeś, czy co? Aaaaa, że dresik mam nowy… Nie dziwota – idzie zima, trzeba zadbać o ciepłotę ciała. Przyciąłem parę groszy na parkingu pod cmentarzem w święto, to i zainwestowałem w przyszłość… Akurat dostawa była w lumpeksie. Co, zły? Młodzież teraz w takich śmiga po dzielnicy! No fakt – młodzieżą to ja już dawno nie byłem, ale ciuch mało styrany, ciepły, z gumeczką – to kupiłem… Że za krótki na mnie? Ale za to za szeroki, więc się wyrównuje! Co się pan dziwisz? W Strachówce też tak drogę zbudowali: za szeroka nieco była, więc im materiału nie wydoliło i za krótka im wyszła! Tylko że oni zaczęli zwężać i same nieszczęścia z tego wynikają, więc ja wolę chodzić w takim za szerokim i za krótkim, ale ciepłym. Tramwaju się pan czep, albo swojej baby – ja pańskiego kaszkietu z darów dla powodzian nie komentuję… Czytaj dalej „Okiem Mariana spojrzenie czterdzieste trzecie”

Okiem Mariana – spojrzenie czterdzieste pierwsze

– Zamknąłeś pan dach, panie Mareczku? Się pan tak nie fochaj, z troski pytam – gablotę masz pan jak ta lala, szkoda by było na akwarium przerobić… Na burzę się ewidentnie zbiera, więc gospodynie okna zamykają, pranie ściągają ze sznurków – normalna rzecz, wydawałoby się. Widać w PZPN nie dobry gospodarz, tylko gospodyni potrzebna jest, żeby o sprawach przyziemnych myśleć i pamiętać. Nie rób więc pan takiej miny obrażonej, tylko zatrzaśnij szyberdach w taksóweczce, bierz kanapki i termos i chodź pan na ławeczkę. Pogadamy… Czytaj dalej „Okiem Mariana – spojrzenie czterdzieste pierwsze”

Okiem Mariana – spojrzenie czterdzieste

– No to się zaczęło, panie Mareczku! A tak właściwie to się skończyło… Sam nie wiem – cieszyć się czy płakać? Moja Hela w dwudziesty pierwszy wiek się przeniosła, internetu na własne oczy doświadczając – i to początek końca był. Jak przyszła z rumieńcami do domu i zaczęła o tych komputerowych cudach opowiadać, to pomyślałem, że po prostu obejrzała zaległy odcinek swojego serialu ukochanego, co to go ostatnio przegapiła, jak ze starą Kacperczakową narzekały na schodach na swój garbaty los. Ale jest gorzej. Znacznie gorzej… Czytaj dalej „Okiem Mariana – spojrzenie czterdzieste”

Wierzę w olimpijski medal w Londynie

Marta Makowska, jedna z najbardziej utytułowanych sportsmenek z naszego terenu, wielokrotna mistrzyni Europy i świata, tryumfatorka klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, zdobywczyni olimpijskich laurów w Sydney i Atenach, porusza się na wózku. Od zawsze. I każdego roku udowadnia, że mimo to można być żoną, matką, wartościowym pracownikiem i spełnionym sportowcem. Czytaj dalej „Wierzę w olimpijski medal w Londynie”

Okiem Mariana – spojrzenie piąte

Coś pan taki zdziwiony, panie Mareczku? Aliganckiego człowieka żeś pan nie widział? Fakt, garniaczek nie pierwszej młodości i troszkę się na mnie nie dopina, ale jakby mnie było stać na nowy, to bym o robotę nie zabiegał… A co? Trzeba się w końcu do jakiejś pracy wziąć, a tu dla mnie fucha jak znalazł, urzędowa, we Wołominie. Sam pan mówiłeś, że w magistracie na pensje nie żałują, to czemu nie spróbować? Konkurs jest, wymaganiom raczej odpowiadam, choć się początkowo opierałem – „urbanistyka” to się mnie jakoś nie za dobrze kojarzy. Stanowisko? A nie pamiętam – pełnomocnik czy coś… A, nie – pomocnik. Do kopertowania i takich tam… Czytaj dalej „Okiem Mariana – spojrzenie piąte”

Wołomin niejedno ma radio

Bez ograniczeń w zasięgu i mocy nadajników. Bez natłoku reklam i prognoz pogody. Bez licencji i koncesji…

 

Malutka reżyserka wydzielona z pomieszczenia biurowego przy ul. Warszawskiej, komputer, mikser, dwa mikrofony, słuchawki, pudło kompaktów, wiadro mocnej kawy i internetowe łącze – tyle wystarczy, aby pojawić się „w eterze”. Aby utrzymać i zainteresować słuchacza trzeba jeszcze mieć coś do powiedzenia – albo do odtworzenia. Pierwszego lipca, po kilku tygodniach próbnej emisji, oficjalnie wystartowało Radio Azyll. Pierwszy, ok. 17.00, za mikrofonem zasiadł  Jan Bartnik. Czytaj dalej „Wołomin niejedno ma radio”

Uczestnik kultury

Swego czasu byłem oburzony, gdy na kameralnych, akustycznych koncertach w niewielkich salach spotykałem rozpromienionych rodziców z kilkuletnimi szkrabami. Już wiedziałem, że w połowie trzeciego utworu usłyszę zadane pełnym głosem pytanie: Mamo, kiedy idziemy do domu? Czytaj dalej „Uczestnik kultury”

Stwórz witrynę internetową lub bloga na WordPress.com Autor motywu: Anders Noren.

Do góry ↑