Mama zawsze mi powtarzała że nieładnie jest czytać cudze listy, a Wydawnictwo Literackie takie rzeczy wydaje! Mikołaj dał radę w tym roku, siedemset stron korespondencji między panami musi jednak jeszcze chwilkę poczekać – kolejka jest…
Galopuję przez Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta Davida Mitchella, autora Atlasu chmur, który jedynie oglądałem, ale mam coraz większą ochotę przeczytać. Do końca już niewiele, więc wkrótce przeskoczę z Japonii przełomu XVIII i XIX wieku do współczesnych, warszawskich tramwajów – w kolejce czeka jeszcze Przystanek śmierć Tomasza Konatkowskiego, ziomka z Wołomina. Powieść kryminalna już niemłoda, bo z 2007 roku, ale jakoś do tej pory nie zdążyłem jej przeczytać – a kusi, bo mam wrażenie, że Tomek debiutował na łamach lokalnych fanzinów w późnych latach osiemdziesiątych. Mylę się?
Pójdzie szybko, bo i Mitchella, i Konatkowskiego mam w formie ebooka, więc czytam w wolnych chwilach urwanych gdzieś w ciągu dnia. Z cegłą korespondencji Lema i Mrożka nie zamierzam szwendać się po mieście…

Dodaj komentarz logując się przez FB lub Twetter