Poezja ruchu na parkiecie

Piękno, które dostrzegam w rzucie hakiem Kareema Abdula-Jabbara, rzut z wyskoku po zatrzymaniu Kobego Bryanta, gdy ważą się losy meczu. Dwadzieścia tysięcy ludzi w hali modli się o to samo, niczym jakaś wielka grupa medytacyjna. Ten moment, gdy szaleńczy bieg do kosza zdaje się trwać wieczność, podobnie jak solówka Jimiego Hendrixa lub chwila olśnienia stuletniego himalajskiego mnicha żyjącego na odludziu – te wszystkie momenty, które są chwilowymi przypływami szczęścia. Przy całym okrucieństwie tego świata, przemocy i uprzedzeniach, koszykówka jest tym, co zawsze podnosi mnie na duchu. Nie ma nic pewniejszego na tej planecie niż tablica wyników. Miewałem w życiu lepsze lub gorsze chwile, ale poezja ruchu na parkiecie koszykarskim nigdy mnie nie zawiodła, nawet w najpodlejszych czasach.

Michael Balzary – Flea. Acid for the Children.

Zanim zawisły psy

Spiskowa teoria dziejów, bezdomny weteran sił specjalnych z zaburzeniami, na pierwszy rzut oka nie powiązane ze sobą morderstwa wpływowych polityków, zabite i powieszone na drzewach tytułowe psy, seksualna afera, zaginione nagrania i wschodnioeuropejskie wątki śledztwa przyprawione odrobiną historii Danii… Czy Jens Henrik Jensen upichci z tego smakowitą lekturę? Czytaj dalej „Zanim zawisły psy”

Asfaltowy blues

Na Waldemara Gaińskiego wpadłem przypadkiem – na kilka jego wierszy natknąłem się jeszcze w szkole średniej, kiedy ambinie męczyłem wydaną w 1987 roku antologię Poeta jest jak dziecko. Nie będę ściemniał – pewnie wczytałem się uważniej w te kilka wierszy głównie dlatego, że krótka notka o autorze zaczynała się od słów „Urodził się 16 VIII 1952 r. w Wołominie”. Czytaj dalej „Asfaltowy blues”

Malajski Excalibur

Potrzebowałem audiobooka do długiej (jak dla mnie) podróży i wybrałem powieść Daniela Nogala bo… miała intrygujący tytuł, wystarczającą długość i miałem do niej dostęp dzięki abonamentowi w storytel. Historyjka z niedalekiej przyszłości, trochę polityczna, trochę sensacyjna, nieźle skonstruowana i napisana odpowiednim do takich okoliczności językiem. Bohaterowie zróżnicowani i rozpoznawalni, w tle kulturowy tygiel Kuala Lumpur z pełnym spektrum religijnych wyznań i kolorów skóry nafaszerowany gangami, biznesem i polityką. Czytadełko prawie idealne – przez wersję papierową pewnie byłoby się ciężko przebić, bo ilość dziwnych nazwisk, imion mitycznych bohaterów i nazw miejscowych jest lekko przytłaczająca, ale jako audiobook wchodziła bez popitki. Na początku, bo później… Czytaj dalej „Malajski Excalibur”

Wagiel. Jeszcze wszystko będzie możliwe

Kiedy „płacę podatek od marzeń”, czyli puszczam lotto, w wyobraźni już dzielę wygraną – jak wszyscy optymiści w kolejce po kupon. I nie myślę najpierw o obiektywach, wakacjach czy hojnych datkach na rzecz mojego ukochanego klubu. Pierwszy na liście jest koncert Voo Voo w moim mieście. Kameralny, najlepiej w Fabryczce. Taki, na który mógłbym zaprosić ludzi, których kocham, lubię i szanuję, żebyśmy mogli przeżyć go razem.  Czytaj dalej „Wagiel. Jeszcze wszystko będzie możliwe”

Adres nieznany

Przyznam, że ostatnio omijałem kindla wzrokiem jak listę rzeczy „do zrobienia” na lodówce… Chyba pod wpływem Króla i Morfiny Szczepana Twardocha zapałałem jakąś sympatią do lektur z tłem historycznym, z wartką akcją i dobrą narracją. Okazało się, że to trudne – ani Śmierć frajerom Kalinowskiego, ani Jan Karski. Jedno życie Piaseckiego nie miały w sobie nawet cienia prozy Twardocha. Są jakieś takie… propagandowe. Dęte dialogi, płaskie postacie, nuda. Na szczęście z odsieczą przybył Jack Reacher! Czytaj dalej „Adres nieznany”

Londyn 1967

Czasem wydaje mi się, że urodziłem się za późno, że ominęło mnie wszystko to, co w kulturze najbardziej mnie kręci. Żałuję, że nie byłem nastolatkiem w drugiej połowie lat 60., że nie urodziłem się choćby w Holandii. Tyle dobrej muzyki, filmów i książek miałbym szansę poznać „na świeżo”, w dniu premiery, w odpowiednim kontekście… Piotr Szarota miał pomysł, jak dać mi tego namiastkę. Czytaj dalej „Londyn 1967”

Hel 3

Pan Lodowego Ogrodu Grzędowicza zrobił na mnie swego czasu ogromne wrażenie, więc jestem w stanie zaryzykować czas i pieniądze poświęcone na inne jego dzieła, pomimo rozczarowań – Księga Jesiennych Demonów była jednym z nich. Hel 3 wiązał się tez z innym ryzykiem – lektorem, ale do niego mam akurat najmniejsze zastrzeżenia. Czytaj dalej „Hel 3”

Kolej podziemna. Czarna krew Ameryki

A Ride for Liberty – The Fugitive Slaves
Eastman Johnson

Kolejne literackie rozczarowanie… Kolej podziemna. Czarna krew Ameryki Colsona Whiteheada „weszła mi” wprawdzie bezboleśnie i w miarę szybko, ale spodziewałem się lektury zupełnie innego typu, bo to w końcu i Nagroda Pulitzera 2017 i National Book Award 2016, i Goodreads Choice Award w kategorii „historical fiction”. Rekomendacje Baracka Obamy i Oprah Winfrey wydawały się już zupełnie niepotrzebne, ale okazało się, że ja po prostu nie czytam między wierszami…
Czytaj dalej „Kolej podziemna. Czarna krew Ameryki”

Stracony wysiłek

– Moją ogromną przywarą jest niepohamowana dobroć. Ja po prostu muszę czynić dobro. Jestem jednak rozsądnym krasnoludem i wiem, że wszystkim wyświadczyć dobra nie zdołam. Gdybym próbował być dobry dla wszystkich, dla całego świata i wszystkich zamieszkujących go istot, byłaby to kropelka pitnej wody w słonym morzu, innymi słowy: stracony wysiłek. Postanowiłem zatem czynić dobro konkretne, takie, które nie idzie na marne. Jestem dobry dla siebie i dla mego bezpośredniego otoczenia.

Zoltan Chivay

Andrzej Sapkowski, Chrzest Ognia

Create a website or blog at WordPress.com Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑