Z marudzenia różnych aktywnych życiowo grup, że nic się o nich w prasie nie pisze powstał pomysł na ich dziennikarskie przeszkolenie. W końcu lokalni pismacy (ani żadni inni) nie muszą się znać na wszystkim i wszędzie bywać… Stowarzyszenia, fundacje, drużyny sportowe, zespoły muzyczne, wszelkiej maści grupy połączone wspólną pasją zakładają dziś swoje strony internetowe lub przynajmniej „fejsbukowe fanpejdże”, więc niech przynajmniej piszą tam ciekawie i w miarę po polsku! A może dobrze zredagowany tekst przesłany do redakcji ukaże się drukiem?
Idea wydaje się być słuszna, tylko… dlaczego ja?!
Podobno jestem praktykiem… Nie oznacza to oczywiście, że Kasia Gędas (główna winowajczyni) jest teoretykiem, ale ponoć ja jestem doświadczonym dziennikarzem. Już parę lat temu jakiś internauta wsadzał mi szpile na jakimś forum, że wycierałem zadkiem stołki we wszystkich lokalnych redakcjach – czas więc zebrać plon tego tarcia.
Wolałbym raczej pogadać z zainteresowanymi o fotografii, ale skoro mam o pisaniu – niech będzie. Pierwsze spotkanie jutro, więc… ostatnia szansa na zapisy!

Dodaj komentarz logując się przez FB lub Twetter