Pleonazm

Gdy w początku lat dziewięćdziesiątych ktoś w Polsce za bardzo się wychylał, zyskiwał popularność i rozgłos w jakiejś dziedzinie i mozolnie wypracowana równowaga sił zaczynała się chwiać, to podstawowa metoda uciszenia delikwenta była prosta: zerknąć w życiorys. Często okazywało się, że gość w latach siedemdziesiątych albo wcześniej był członkiem PZPR lub przynajmniej ZSMP, co zazwyczaj po 1989 roku wystarczało do skompromitowania w oczach szarego obywatela. Inna sprawa, że ów szary obywatel wcale nie był lepszy i na dnie szuflady sam chował legitymację, a czasem i kilka odznaczeń. W końcu ktoś tę naszą socjalistyczną ojczyznę budował…

Nieważne, czy niechciany delikwent za często pokazywał się w telewizji, czy tylko na zebraniach podmiejskich działkowców – metoda zazwyczaj działała. Nieistotne, że ta legitymacja i jej numer były najczęściej jedynym przejawem politycznej aktywności jej posiadacza – należał, więc tworzył zbrodniczy system i z pewnością czerpał korzyści. Zdarzyło się kilku desperatów, którzy tłumaczyli się, że zapisali się tylko po to, by walczyć z partią od środka, że poświęcili się dla dobra sprawy. Z tej wymówki szydzono bezlitośnie przez wiele lat…

Ktoś jednak potraktował sprawę poważnie – okazało się, że w wyborach do europarlamentu pojawili się kandydaci, którzy otwarcie deklarują taką właśnie taktykę: wybierzcie nas, a my zlikwidujemy Unię Europejską! Znakomity program – prosty, czytelny i… niewykonalny. Ma jeszcze jedną zaletę – im większe korzyści finansowe ze swojej europarlamentarnej posługi czerpać będzie wybraniec narodu, tym bardziej spełniać będzie swoją obietnicę. Może Unii nie rozmontuje, ale z każdym pobranym eurocentem z pewnością bardziej ją osłabi, więc wyliczenia wielkości poborów, które jeszcze w poprzedniej kadencji miały eurodeputowanych kompromitować, w tej będą powodem do chwały.

Telewizja często pokazuje obiecujących sportowców, w radiu mówi się o obiecujących pisarzach ale jakoś nigdy nie słyszałem przymiotnika „obiecujący” w kontekście polityka. Może dlatego, że to „masło maślane” – wszyscy politycy przez całą swoją karierę głównie obiecują. Kiedy pojawi się jakiś słowny polityk, to media z pewnością o tym doniosą.

Na pierwszych stronach gazet, niezależnie od ich politycznej orientacji!

Jedna myśl na temat “Pleonazm

Dodaj własny

  1. A jednak było trochę takich, niewielu bo niewielu, którzy, może nie tyle chcieli rozwalać partię od środka, co byli bardziej ideowcami, którzy wierzyli, że system jest dobry, tylko ludzie zawodzą.

    Polubienie

Odpowiedz na Wiesław Liźniewicz Anuluj pisanie odpowiedzi

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Create a website or blog at WordPress.com Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: