Ślepa plama

Tego mi było trzeba: krótkie wakacje w Zonie w towarzystwie Ślepego. Stalker z niego raczej drugoligowy, ale gawędziarz – extraklasa! Świat tego cyklu nie jest jakość szczególnie zaskakujący dla miłośników gier z serii S.T.A.L.K.E.R., ale język powieści, wartki i barwny, może nie tyle przykuwa do lektury, co każe do nie wracać w każdej wolnej chwili.

To drobna różnica, ale zrozumie ją chyba każdy, kto przeczytał Przygody dzielnego wojaka Szwejka: sama historia wyprawy Ślepego i naukowca Dietricha van de Meera, który wynajmuje go jako przewodnika  pewnie dałaby się opisać na stu stronach, ale opowiadający ją traper, chociaż marny strzelec i chuchro, w dodatku daltonista, zna Zonę i potrafi o niej opowiadać, nie stroni od wymyślania „branżowych” żartów o stalkerze Pietrowie i plotkowania o kumplach. Robi się z tego blisko 500 stron lekkiej i przyjemnej lektury pełnej odniesień do popkultury. Co ciekawe – sporo tu „puszczania oka” do polskiego czytelnika i nie wiem, czy to zasługa tłumacza, czy autora. No i jeszcze „kład-demejdż,gad-mołd”…

Wszystko byłby w porządku, bo bohaterowie wyraziści i zróżnicowani, strzelania nie za wiele i zakończenie szczęśliwe, ale co podkusiło autora i tłumacza, żeby pozostawić kwestie Kostika w ukraińskim oryginale? Po dwóch stronach przedzierania się przez zupełnie niezrozumiałe dla mnie kwestie po prostu zacząłem je omijać wzrokiem… Okładki na szczęście nie musiałem oglądać – czytałem na kindle.

Nikt nie jest doskonały.

Jedna myśl na temat “Ślepa plama

Dodaj własny

Dodaj komentarz logując się przez FB lub Twetter

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Stwórz witrynę internetową lub bloga na WordPress.com Autor motywu: Anders Noren.

Do góry ↑