Imponują mi bohaterowie codzienności, którzy od rana do wieczora starają się ogarniać swój mały świat i stają na głowie, żeby wychodziło to jak najlepiej. Nie odpuszczają sobie. Zawsze, gdy spotykam takich ludzi, robią na mnie wielkie wrażenie. Uporem, konsekwencją, determinacją.
Do muzyki, a zwłaszcza głosu Rojka ciężko mi się przyzwyczaić, nie sprawiają mi przyjemności. Ale Inaczej to dobra lektura – pomiędzy interesującymi głównie fanów muzycznymi historiami związanymi z Myslovitz i Lenny Valentino łatwo znaleźć obszerne fragmenty, w których Rojek daje sporo do myślenia… Oczywiście można się z nim zgadzać lub nie, ale przeczytać warto.
Żeby kultura zmieniała świat, musi być jak ogień – ciągle trzeba do niego coś dorzucać, żeby się paliło. Nie może być tak, że robimy dużo i szybko, a potem wszyscy opadają z sił. To proces, który musi trwać, koło, które trzeba pchać, żeby się toczyło. Trzeba działać zgodnie z planem i konsekwentnie.
Wiem, jego poglądy bywają dyskusyjne, ale chyba właśnie to mi się w nim najbardziej podoba: nie mówi mi tego, co chciałbym usłyszeć, ale to, co myśli. Polubiłem gościa…
Pomyśl tylko, o ile codzienność ostatnich, powiedzmy, dziesięciu lat byłaby spokojniejsza, gdybyśmy żyli bez telewizji, radia, portali, gazet? Gdybym mieszkał na wsi, doglądając marchewek i gruszek, nie analizowałbym polityki międzynarodowej, nie żyłbym w strachu, nie gadałbym o strachu i nie przekazywałbym tego strachu dalej.
Dodaj komentarz logując się przez FB lub Twetter