Uwikłanie

Wydawało mi się, że nie najlepiej zacząłem znajomość z Zygmuntem Miłoszewskim – Ziarno prawdy wpadło mi w ręce w formie audiobooka, w dodatku to przecież drugi tom cyklu z Szackim. Sięgnąłem po Uwikłanie i… cieszę się, że już się troszkę z panem prokuratorem wcześniej poznaliśmy. Przeczytałem – ale bez emocji.

Fabuła niemal klasyczna – morderstwo w zamkniętym gronie kilku pacjentów i ich terapeuty, nie mógł go dokonać nikt z zewnątrz. Motywu właściwie brak tak bardzo, że Szacki ku uciesze patologów rozważa samobójstwo, ale ciężko jest wbić sobie samemu rożen w mózg przez oko…

Smuci obraz stolicy bezlitośnie odmalowany przez Miłoszewskiego na stronach tego kryminału. Martwi prokurator, który wprawdzie nieźle sobie radzi w pracy, ale w życiu zaczyna błądzić – i to zupełnie bez powodu. Z nudów, jak się wydaje. Myślałem, że przed czterdziestką to się nie zdarza… Generalnie blado chłopina wypada w tej historii, miotając się między prosektorium a stołęcznymi kawiarniami – na szczęście wiem, że po przeprowadzce do Sandomierza nabierze wyrazu i nasiąknie żółcią. Nie przekonuje mnie też terapia ustawień i sposób, w jaki poznajemy prawdę – chyba miało być oryginalnie, ale jest przekombinowane.

Znakomicie za to wypada język, którym Miłoszewski operuje perfekcyjnie, odpowiednie dając rzeczy – słowo. Szczerze zazdroszczę, bo jego polszczyzna znakomicie oddaje emocje i tempo akcji, będąc jednocześnie zupełnie naturalna. Ogromny plus!

Skończyłem i od razu sięgnąłem po Gniew. Od razu też poczułem, że to trzeci tom… Jest progres!

Dodaj komentarz logując się przez FB lub Twetter

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Stwórz witrynę internetową lub bloga na WordPress.com Autor motywu: Anders Noren.

Do góry ↑