Trudno cokolwiek napisać o drugiej części powieści Despentes bez spoilerowania… Tytułowy bohater schodzi w niej na drugi plan, właściwie częściej patrzymy na niego oczami innych, niż na świat jego oczami. Wszyscy go szukają – i znajdują, ale nie dlatego, że ma bezcenne kasety z wynurzeniami Bleacha. Odczuwają potrzebę zaopiekowania się nim, choć on sam wybiera życie kloszarda i absolutną wolność, spędzając całe dnie na gapieniu się w chmury.
Ludzie lgną do niego, wkrótce otacza go kolorowy wianuszek fanów, wręcz wyznawców – bo szybko staje się kimś w rodzaju szamana, miksując muzykę na imprezach. Niewiele mówi, ale diametralnie zmienia ludzi – i to na lepsze. Sprawa poszukiwanych kaset ma jednak w tej historii kontynuację: pałeczkę przejmuje córka Vodki Satany, nieżyjącej gwiazdy porno, która chce odnaleźć i ukarać winnych śmierci matki. A że jest żarliwą muzułmanką? No cóż… To w końcu Despentes!
Całość jest zdecydowanie bardziej stonowana od pierwszej części, jednak konsekwentnie stosowany zabieg rodem z Dwunastu gniewnych ludzi sprawdza się genialnie: kiedy tylko czytelnik zdoła sobie wyrobić opinię o jednym z bohaterów, zostaje wrzucony w jego skórę. To działa!
Twoja recenzja była bardzo skondensowana, ale chyba jeszcze nigdy nie byłam równie mocno zaintrygowana :)
PolubieniePolubienie