Pochłaniacz

Lubię polskich autorów, choć dość wysoko zawieszam im poprzeczkę: nie ma na kogo zwalić językowych niezręczności i natręctw, dłużyzny zdań, słabego stylu. Autorki lubię jeszcze bardziej i jestem gotów wiele im wybaczyć – dzięki temu Katarzyna Bonda dostała u mnie drugą szansę i na kindle czeka Okularnik. Ale po kolei…

Intrygujący początek zaostrzył mi apetyt – początek lat dziewięćdziesiątych w Polsce, Trójmiasto, grupa nastolatków wplątuje się w policyjno-mafijne gierki, czego smutne konsekwencje odczuwają od razu i których odtworzenie i wyjaśnienie będzie kluczem do rozwiązania zagadki popełnionego dwadzieścia lat później morderstwa Igły – „gwiazdy jednego przeboju”. Wprowadzenie już na pierwszych stronach postaci bliźniaków pozwala domyślać się ich roli w późniejszych wydarzeniach.

Spodobała mi się główna postać tej historii, Sasza Załuska: samotna matka, była policjantka, wybitnie uzdolniona profilerka i alkoholiczka. Autorka sporo miejsca (i mojego czasu) poświęciła na jej szczegółowe, choć sprytnie rozłożone w lekturze sportretowanie, co dziwić nie powinno – w końcu to autorka. Drugoplanowych postaci nie potraktowała zresztą wcale po macoszemu, poznajemy ich całe mnóstwo i ze szczegółami, zarówno z „ciemnej”, ja i „jasnej” strony, choć w przypadku są to raczej strony „jaśniejsza” i „ciemniejsza”, bo nikt chyba w tej historii nie jest ani kryształowo czysty, ani do końca zły. Skoro Bonda zadała sobie tyle trudu, to pewnie spotkam się z nimi również w kolejnym tomie.

Akcja toczy się początkowo niespiesznie, kolejni bohaterowie, wydarzenia i fakty pojawiają się stopniowo, ale im bliżej końca, tym ta historia staje się bardziej chaotyczna, zagmatwana i zamiast naprowadzać czytelnika na trop zabójcy (choćby i fałszywy),  Bonda każe raczej rozglądać się raczej po jej najciemniejszych kątach. Co tu dużo mówić – doczytałem wprawdzie bez bólu, ale raczej z obowiązku. Pozamieniani bliźniacy. imiona, fałszywe zgony i lekarskie ekspertyzy, przybrane córki i amnezje to raczej atrybuty tasiemcowatego serialu, niż wartkiego kryminału. Kilka językowych kalectw jestem gotów autorce wybaczyć, choć jej „zastyganie w stuporze” będzie mnie pewnie długo prześladować.

Zastanawiam się, dlaczego entuzjazm towarzyszący tej lekturze opuścił mnie w pewnym momencie, pozostawiając tylko osieroconą ciekawość? Chyba przerosła mnie ilość drugoplanowych postaci, zacząłem się gubić… Myślę, że jako film ta historia obroniłaby się dużo lepiej, choć pewnie sama postać Załuskiej nieco by ucierpiała. Jak to kiedyś określił jeden z aktorów teatru Wprostchyba mam za słabą kartę graficzną, żeby to sobie wyobrazić.

Pozostało mi liczyć na ekranizację. No i na to, że Okularnik wejdzie gładko.

fot. Cezary Piwowarski

7 myśli w temacie “Pochłaniacz

Add yours

  1. „Pochłaniacz” to był wielki zawód. Książka miała taką promocję i tyle dobrego o niej słyszałam, że spodziewałam się co najmniej przyzwoitego kryminalnego rzemiosła. Tymczasem okazało się, że to średnio wciągające i nudnawe, zdecydowanie za długie powieścisko. Pełne, jak to określiłeś, „językowych kalectw” i, o czym zdaje się nie wspomniałeś, niedopuszczalnych (choćby u osób redagujących powieść) błędów logicznych. Ale ekranizacja może być faktycznie ciekawa i przyjemna w odbiorze :)

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz logując się przez FB lub Twetter

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Create a website or blog at WordPress.com

Up ↑