Zdarzają się takie zdjęcia, które bez komentarza nie zwracają niczyjej uwagi. Ba! Zdarzają się całe ściany, wystawy, wernisaże takich zdjęć. Kiedy autorzy zaczynają o nich opowiadać, nagle nabierają kolorów, waloru, blasku – ale tylko przez chwilę, póki stoi przy nich autor.
Koło zdjęć z Dna oka ich autorzy już nie staną, ale Wojciech Nowicki godnie ich zastępuje. Kawał wiedzy nie tylko o technice fotografii, ale o historii, obyczajowości, codziennym życiu przed dziesiątkami lat pozwala mu snuć fascynujące opowieści wokół każdego kadru – nawet zupełnie nieudanego, dwukrotnie naświetlonego czy prześwietlonego.
Lubię stare zdjęcia Wołomina – żadna tajemnica. Widzę w nich zapewne więcej, niż przeciętny odbiorca, ale o perorowaniu o nich jak Nowicki mogę co najwyżej pomarzyć…
Dodaj komentarz logując się przez FB lub Twetter