Czasem odczuwam potrzebę muzycznej zmiany, przewietrzenia uszu, oderwania się od „czarnej” muzy – tych wszystkich skrzeczących bluesów, rozedrganego jazzu, monotonnego w sumie funku. Czasem trafiam wtedy na rockową próbę, a czasem na folkowy koncert, jak dziś.
Trzy kobiety, trzy głosy, żadnego nagłośnienia, dymów, efektów. Repertuar w sumie dość geograficznie bliski, ale kulturowo jednak tak odległy… Fabryczka jak zwykle niezawodna!
Mam jakieś filmy, ale dziś chyba nie wrzucę – internet mi zamula…
