Uprzejmie donoszę lokalnemu sztabowi kryzysowemu, że gdyby w mieście zabrakło energii do pompowania wody w krany tudzież oświetlenia szpitala powiatowego przez kilka godzin, to jest rozwiązanie: nazywa się Kaśka w tej chwili pożytkuje swój power na akcję ubarwiania wołomińskich podwórek.
Wiele osób pewnie cieszy się z takiego obrotu sprawy, bo równie dobrze mogłaby choćby poprowadzić jakąś pikietę pod magistrat, co jej się już zdarzało.
W wypadku kryzysu energetycznego mogą się jednak pojawić pewne kłopoty techniczne, które warto zawczasu przeanalizować. Po pierwsze: nie wiadomo, gdzie podłączyć kabelki. Po drugie: rzeczone kabelki muszą być elastyczne lub przynajmniej długie, bo pomimo dużego wydatku energetycznego Kaśka długo na jednym miejscu nie usiedzi…