Teren dawnej oczyszczalni przy Legionów niszczeje coraz bardziej… Ktoś zarządza tym miejscem, prawdopodobnie któraś z jednostek organizacyjnych gminy – traktują je jak firmowe wysypisko, zwożąc porozbiórkowe rupiecie, gruz, połamane elementy urządzeń z placów zabaw. Pewnie im wolno – szkoda tylko, że obok zamkniętej na kłódkę bramy brakuje elementów betonowego ogrodzenia i na niebezpieczny teren może wejść każdy dzieciak z okolicy.
O ile z wejściem nie ma problemu, to może być z wyjściem, bo roi się tu od otwartych studzienek, głębokich wykopów, wkopanych zbiorników i całych ton potłuczonego szkła. Oddzielne zagrożenie to wielka, betonowa konstrukcja, z której można spaść na dziesiątki sposobów, wielokrotnie podpalany dawny budynek biurowy grożący zawaleniem czy stare garaże, w których rozszabrowano już wszystko, łącznie z połową dachu.
A mnie, naiwniakowi, marzył się tu jakiś paintball, ścianki wspinaczkowe, strzelnica łucznicza… Prywatna firma szybko zabezpieczyłaby teren, wycięła niepotrzebne zielsko, załatała ogrodzenie i zorganizowała oświetlenie, biorąc przy okazji odpowiedzialność za wszelkie wypadki uczestników organizowanych tu zabaw. Źle kombinuję?
Pewnie źle, bo od czasu zamknięcia oczyszczalni nic takiego się tu nie dzieje…
