Wilki

Ciężko nazwać to „literaturą”, ale z pewnością to wciągająca lektura. Nie z powodu jakiegoś wyjątkowego warsztatu – nie uważam autora za wybitnego dziennikarza czy pisarza. Nie przez egzotykę tematu czy miejsc, w których dzieje się akcja, bo dotyczy głównie Puszczy Białowieskiej i zwierząt obecnych zarówno w niej, jak i w kulturze od wieków. Nie przez jakąś odkrywczą wiedzę, bo naukowcy wszelkich dziedzin zapewne dysponują obszerniejszą. Największą wartością wszystkiego, co dotąd Wajrak wydał i nagrał, jest jego pasja i miłość do przyrody.

Zazdroszczę tego skubańcowi, bo on chyba nie przepracował w swoim życiu ani jednego dnia! Nie dlatego, że jest obibokiem, ale dlatego, że pewnie każdego poranka uśmiecha się, zanim jeszcze otworzy oczy na samą myśl o tym, co ma do zrobienia. Czy coś, co chcesz robić bardziej, niż cokolwiek innego, to praca? Niewielu jest takich szczęściarzy… Jednego miałem niedawno okazję poznać osobiście i było to bardzo motywujące spotkanie.

Już po kilku stronach lektury „Wilków” upada mit o groźnych, krwiożerczych bestiach, które zalęgły się głównie w mitach, legendach i bajkach dla dzieci. Poznajemy ostrożne, inteligentne zwierzęta – i to poznajemy niemal dosłownie, bo większość z nich ma imiona. Tym łatwiej je polubić, że autor sprytnie splótł w tej historii swoje własne losy z życiem tych zwierząt, przez co stały się bliższe nie tylko jemu, ale i czytelnikom. Szybko polubiłem Kazana i Wikiego, a każdy historyczny fakt czy naukowa ciekawostka dotycząca wilczych zwyczajów zwiększała sympatię i szacunek do ich dzikich pobratymców.

Zachwyca mnie w tym tekście emocjonalna równowaga, którą udało się Wajrakowi zachować: pomimo wyraźnej fascynacji wilkami zachował spokój naukowca nawet w opisach kłusowniczego barbarzyństwa, nie wywołuje żadnej świętej wojny, nie bluźni i nie złorzeczy na myśliwych. Potrafi dostrzec, że wilki w Polsce mają się relatywnie dobrze, że nie są tępione jak szkodniki i nie budzą takiego lęku w ludziach, jak w innych krajach. Sam autor przyznaje się do tego, że długo bał się wilków i cała ta licząca ponad 260 stron lektura prowadzi do jednego wydarzenia: zimowego spotkania z watahą na starym kolejowym nasypie koło Teremisek, podczas którego powstało kilka świetnych zdjęć. Autor rozpoznał zwierzęta z daleka, mógł spokojnie odpowiednio przygotować sprzęt, skłonić ostrożne wilki do podejścia bliżej i zrobić kilka naprawdę udanych kadrów. Czytając tę historię czułem, że stoję obok, cieszyłem się z tych zdjęć razem z nim. I też już się nie bałem – bo ponoć boimy się tylko tego, czego nie znamy.

Rozczarowania? Brakuje w tej książce dobrych zdjęć – oprócz tych kilku wspomnianych powyżej. No i miałem jeszcze jeden kłopot… W mojej głowie tekst Adama Wajraka czytała Krystyna Czubówna.

Jedna myśl na temat “Wilki

Dodaj własny

Dodaj komentarz logując się przez FB lub Twetter

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Stwórz witrynę internetową lub bloga na WordPress.com Autor motywu: Anders Noren.

Do góry ↑